Akcja "Odczaruj stwora na święta" trwa tylko do 7 stycznia. O tym jak przebiega i do kogo trafi pomoc mówi Iwona Żochowska, dyrektor zarządzający Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”.
Co trzeba zrobić, by wziąć udział w akcji?
- Wystarczy wejść na stronę internetową przyszloscdladzieci.org, znaleźć zakładkę „Odczaruj stwora na święta” i po prostu dokonać wpłaty. Można to zrobić za pośrednictwem strony internetowej lub wpłacając pieniądze na konto Fundacji z dopiskiem „Odczaruj stwora”. Numer jest podany na stronie, ale znajdziecie go również w „Gazecie Olsztyńskiej”. Można też wysłać pieniądze przekazem pocztowym. Akcja trwa do 7 stycznia.
- Wystarczy wejść na stronę internetową przyszloscdladzieci.org, znaleźć zakładkę „Odczaruj stwora na święta” i po prostu dokonać wpłaty. Można to zrobić za pośrednictwem strony internetowej lub wpłacając pieniądze na konto Fundacji z dopiskiem „Odczaruj stwora”. Numer jest podany na stronie, ale znajdziecie go również w „Gazecie Olsztyńskiej”. Można też wysłać pieniądze przekazem pocztowym. Akcja trwa do 7 stycznia.
Do kogo trafi pomoc?
- Zbieramy datki, które zostaną przeznaczone na pomoc dzieciom chorującym na nowotwory. Każdego roku lekarze w naszym województwie wykrywają kilkadziesiąt przypadków. Wielu z tych małych pacjentów to nasi podopieczni. Dzięki akcji musimy uzbierać 100 tys. zł, żeby pomóc 27 dzieciom z naszego województwa w 2015 roku. Są one obecnie w różnych fazach leczenia.
- Zbieramy datki, które zostaną przeznaczone na pomoc dzieciom chorującym na nowotwory. Każdego roku lekarze w naszym województwie wykrywają kilkadziesiąt przypadków. Wielu z tych małych pacjentów to nasi podopieczni. Dzięki akcji musimy uzbierać 100 tys. zł, żeby pomóc 27 dzieciom z naszego województwa w 2015 roku. Są one obecnie w różnych fazach leczenia.
Niektóre z nich są pod opieką fundacji od kilku lat.
- Tak. Co roku trafia do nas kilkoro nowych maluchów chorujących na nowotwory. Kiedy rodzice zgłaszają się o pomoc do Fundacji, musimy zareagować natychmiast. W większości przypadków znajdują się oni w dramatycznej sytuacji finansowej. Dopóki mogą, radzą sobie sami. Potem zbierają pieniądze wśród członków rodziny. W końcu się zadłużają. Jedno z rodziców musi rzucić pracę, by opiekować się chorym dzieckiem. Kiedy wyczerpują już wszystkie możliwości, trafiają do fundacji. Nasza akcja jest również po to, by rodzice dowiedzieli się, że mogą liczyć na wsparcie. Współpracujemy z oddziałem onkologicznym szpitala dziecięcego w Olsztynie. Często to sami lekarze widząc, że rodzina potrzebuje natychmiastowej pomocy, informują nas o tym lub kierują do nas. W przypadku leczenia nowotworowego nie można czekać. Te pieniądze rodzice muszą mieć dziś, teraz. By dziecko mogło jak najszybciej wrócić do zdrowia.
Na co potrzebne są pieniądze?
- Samo leczenie onkologiczne oczywiście jest bezpłatne. Pomijając kuracje zagraniczne czy terapie eksperymentalne. W przypadku leczenia tutaj, w kraju, rodzice muszą mieć jednak pieniądze m.in. na dojazdy do lekarzy. Nie tylko do Olsztyna, bo nie wszystkie terapie są dostępne na miejscu. To także pobyty w klinikach w Białymstoku, Wrocławiu, Warszawie. To koszty kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy miesięcznie. To także pobyty opiekuna w szpitalu. W każdym z nich rodzic musi zapłacić za swój pobyt z dzieckiem. Mali pacjenci po chemioterapii czują się tak źle, że potrzebują mamy czy taty obok siebie. Jeżeli mogą w przerwach pomiędzy kolejnymi cyklami chemioterapii wyjechać do domów, to są to kolejne wydatki. W mieszkaniu muszą panować sterylne warunki. Rodzice muszą zakupić środki dezynfekujące, środki czystości, muszą mieć maseczki, rękawiczki. Wydaje się, że to drobiazgi, jednak mogą kosztować kilkaset złotych miesięcznie. Chemioterapia jest bezpłatna, ale kuracje dodatkowe już nie. Dzieci mają obniżoną odporność, często więc walczą z infekcjami, grzybicą. W efekcie leczenie dziecka kosztuje kilka tysięcy złotych, a to przekracza możliwości finansowe wielu rodziców.
- Tak. Co roku trafia do nas kilkoro nowych maluchów chorujących na nowotwory. Kiedy rodzice zgłaszają się o pomoc do Fundacji, musimy zareagować natychmiast. W większości przypadków znajdują się oni w dramatycznej sytuacji finansowej. Dopóki mogą, radzą sobie sami. Potem zbierają pieniądze wśród członków rodziny. W końcu się zadłużają. Jedno z rodziców musi rzucić pracę, by opiekować się chorym dzieckiem. Kiedy wyczerpują już wszystkie możliwości, trafiają do fundacji. Nasza akcja jest również po to, by rodzice dowiedzieli się, że mogą liczyć na wsparcie. Współpracujemy z oddziałem onkologicznym szpitala dziecięcego w Olsztynie. Często to sami lekarze widząc, że rodzina potrzebuje natychmiastowej pomocy, informują nas o tym lub kierują do nas. W przypadku leczenia nowotworowego nie można czekać. Te pieniądze rodzice muszą mieć dziś, teraz. By dziecko mogło jak najszybciej wrócić do zdrowia.
Na co potrzebne są pieniądze?
- Samo leczenie onkologiczne oczywiście jest bezpłatne. Pomijając kuracje zagraniczne czy terapie eksperymentalne. W przypadku leczenia tutaj, w kraju, rodzice muszą mieć jednak pieniądze m.in. na dojazdy do lekarzy. Nie tylko do Olsztyna, bo nie wszystkie terapie są dostępne na miejscu. To także pobyty w klinikach w Białymstoku, Wrocławiu, Warszawie. To koszty kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy miesięcznie. To także pobyty opiekuna w szpitalu. W każdym z nich rodzic musi zapłacić za swój pobyt z dzieckiem. Mali pacjenci po chemioterapii czują się tak źle, że potrzebują mamy czy taty obok siebie. Jeżeli mogą w przerwach pomiędzy kolejnymi cyklami chemioterapii wyjechać do domów, to są to kolejne wydatki. W mieszkaniu muszą panować sterylne warunki. Rodzice muszą zakupić środki dezynfekujące, środki czystości, muszą mieć maseczki, rękawiczki. Wydaje się, że to drobiazgi, jednak mogą kosztować kilkaset złotych miesięcznie. Chemioterapia jest bezpłatna, ale kuracje dodatkowe już nie. Dzieci mają obniżoną odporność, często więc walczą z infekcjami, grzybicą. W efekcie leczenie dziecka kosztuje kilka tysięcy złotych, a to przekracza możliwości finansowe wielu rodziców.
Pomaga wam wiele szkół.
- Uczniowie z Ośrodka dla Dzieci Niesłyszących upiekli nam ciasteczka na święta. Kolejni, tym razem ze Szkoły Podstawowej nr 34 w Olsztynie, zrobili pod kierunkiem nauczycielki świetlicy Aleksandry Branickiej, zabawki dla chorych dzieci i przyniosły do fundacji. Odczarowywaliśmy stwory również z podopiecznymi Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”. W PlaySchool piekliśmy pierniczki. W jednej ze szkół w Lubawie uczniowie sami zebrali pieniądze, a na konto wpłacił je nauczyciel. Ludzi poruszył los dzieci chorujących na nowotwory. Pieniądze są jednak wciąż ogromnie potrzebne, więc zachęcamy innych do pomagania.
- Uczniowie z Ośrodka dla Dzieci Niesłyszących upiekli nam ciasteczka na święta. Kolejni, tym razem ze Szkoły Podstawowej nr 34 w Olsztynie, zrobili pod kierunkiem nauczycielki świetlicy Aleksandry Branickiej, zabawki dla chorych dzieci i przyniosły do fundacji. Odczarowywaliśmy stwory również z podopiecznymi Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”. W PlaySchool piekliśmy pierniczki. W jednej ze szkół w Lubawie uczniowie sami zebrali pieniądze, a na konto wpłacił je nauczyciel. Ludzi poruszył los dzieci chorujących na nowotwory. Pieniądze są jednak wciąż ogromnie potrzebne, więc zachęcamy innych do pomagania.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez