Niedziela, 24 listopada 2024

Szalona pasja akordeonisty. Marcin Wyrostek w Olsztynie

2015-01-17 12:00:00 (ost. akt: 2015-01-18 16:47:55)

Podziel się:

Autor zdjęcia: Mateusz Nasternak

Będzie gwiazdą Gali „Gazety Olsztyńskiej” — „Złoty Człowiek i Chochoł”. Oto Marcin Wyrostek, zwycięzca drugiego finału programu „Mam talent!”. W niedzielę, 18 stycznia o godz. 18 wystąpi w sali koncertowej filharmonii. Nam opowiada o początkach gry na akordeonie, rodzinnych tradycjach i synu Mikołaju.

Kto jest najważniejszą osobą w twoim życiu?
— Mój ojciec. Od dzieciństwa podsycał we mnie muzyczną pasję. Woził do szkoły muzycznej, jeździł na konkursy. Kupił mi akordeon, a zakup takiego drogiego instrumentu wymagał od rodziców sporo wyrzeczeń. Musieli się nagimnastykować, by zaplanować taki wydatek w rodzinnym budżecie.

Twój ojciec też grał na akordeonie. Podobno instrument zakupiono za pieniądze ze sprzedaży krowy. To prawdziwa historia?
— Tak. Krowa na wsi to był kiedyś majątek, a dziadek zamienił ją na instrument. W naszej rodzinie akordeon przechodzi z ojca na syna. Gdyby nie dziadek, który zafundował synowi porządny instrument, jego wnuk pewnie nie zostałby akordeonistą. Pamiętam, że dziadek zawsze na czymś grał. Nawet na grzebieniu. Podczas rodzinnych spotkań zawsze towarzyszyła muzyka. Tata grał na akordeonie, dziadek na tych swoich wynalazkach, a siostry ojca śpiewały. Zawsze było wesoło. Dziadka niestety nie ma już wśród nas, ale te chwile wspominam z ogromnym sentymentem. Na stałe zostaną w mym sercu.

Czy w twoim przypadku od akordeonu nie było ucieczki?
— Tak. Zadbały o to szczególnie dwie osoby — ojciec i mój nauczyciel ze szkoły muzycznej. Spędzałem w szkole muzycznej święta, ferie, weekendy, wakacje. Miałem mnóstwo dodatkowych zajęć, jeździłem na konkursy. Powrót do domu nie oznaczał wcale końca ćwiczeń. Tata pilnował, bym grał. Rzeczywiście, od akordeonu nie było ucieczki. Jedno jest pewne, dzięki temu w dzieciństwie nauczyłem się systematyczności i planowania czasu. W ciągu dnia pograłem na akordeonie, odrobiłem lekcje i jeszcze miałem czas, by pokopać z chłopakami piłkę.

Nie buntowałeś się?
— Nie, choć czasem ciągnęło mnie do innych pasji. Miałem 20-letniego malucha, który wciąż się psuł. Kupiłem więc książkę „Sam naprawiam” i po pewnym czasie sprawnie rozbierałem go na części. Godzinami siedziałem w garażu i go naprawiałem. Czasem też garaż stawał się miejscem moich wielogodzinnych prób. Potrafiłem wziąć akordeon i grać na nim do siódmej rano. Tak to wszystko przerodziło się w szaloną pasję.

Gra na tym instrumencie wymaga zaciętości, ale też krzepy.
— Im większe pudło rezonansowe, tym lepsze brzmienie oraz większa skala dźwięku. A im instrument większy, tym cięższy i bardziej niewygodny. Potrafi ważyć 15-kilogramów. W dodatku ja gram na stojąco, bo mi tak wygodniej, choć niektórym wydaje się, że siedząc jest łatwiej. Do tego trzeba dodać pracę miechem. Ten instrument potrafi zastąpić siłownię. (śmiech)

Masz syna. Grasz dla niego?
— Mikołaj ma zaledwie pięć miesięcy. Testuję na razie na nim wrażliwość na dźwięki. Jego odbiór zależy od tego, jaki ma dzień. Jednego dnia słucha z zaciekawieniem, drugiego płacze. Zdarza się, że nasze próby z zespołem wzbudzają jego ciekawość, a za chwilę reaguje zdenerwowaniem.

A chciałbyś, by syn poszedł w twoje ślady?
— Zobaczymy, jakie on będzie miał zdanie na ten temat. Będę go wspierał i dbał o to, by mógł się realizować. Niezależnie od dziedziny, jaką wybierze. Czy będzie to sport, informatyka, muzyka, ekonomia czy kolekcjonerstwo. Nie chcę go na siłę nakłaniać do tego, by został muzykiem. Niech robi w życiu to, co chce. Każdą jego decyzję zaakceptuję.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. oln #1638835 | 19 sty 2015 06:52

    Ten caly plebiscyt to jedna wielka ustawiona farsa. Wszyscy nominowani, a przynajmniej pierwsza dziesiatka powinna byc zaproszona na galę, a oni zaprpsili tylko zwycięzców i emocje jak na grzybobraniu. Szkoda bylo kasy na te smsy i za rok nie warto już w tym uczestniczyć, bo to żenada :-)

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  2. ok #1638785 | 83.31.*.* 18 sty 2015 23:54

    Sam koncert rewelacyjny. A chochoł należy się dla Protasa - k....sa. Chamstwo co próbujecie ludziom wcisnąć.

    ! - + odpowiedz na ten komentarz