Joanna Jędrzejczyk może zostać pierwszą Europejką, która założy pas federacji UFC. Wszystko stanie się jasne 14 marca w Dallas. Olsztynianka musi pokonać Amerykankę Carlę Esparzę.
Kiedy zaczynałaś treningi kobiety w MMA były rzadkością?
— Nie byłyśmy rzadkością. Na początku w Olsztynie trenowało kilka dziewcząt. Byłyśmy zdeterminowane, żeby coś w tym sporcie osiągnąć, więc motywowałyśmy się wzajemnie do treningów. Na początku nie myślałyśmy ani o startach, ani o tym, że w przyszłości MMA stanie się naszym wielkim hobby. A w moim przypadku — pracą. Wyjeżdżając na zawody zagraniczne miałam okazję przekonać się, jak silna jest konkurencja. W zawodach startowało po sto dziewcząt, w różnych kategoriach wagowych. To pokazywało, jak bardzo MMA jest popularne na świecie.
— Nie byłyśmy rzadkością. Na początku w Olsztynie trenowało kilka dziewcząt. Byłyśmy zdeterminowane, żeby coś w tym sporcie osiągnąć, więc motywowałyśmy się wzajemnie do treningów. Na początku nie myślałyśmy ani o startach, ani o tym, że w przyszłości MMA stanie się naszym wielkim hobby. A w moim przypadku — pracą. Wyjeżdżając na zawody zagraniczne miałam okazję przekonać się, jak silna jest konkurencja. W zawodach startowało po sto dziewcząt, w różnych kategoriach wagowych. To pokazywało, jak bardzo MMA jest popularne na świecie.
Od początku wiedziałaś, że to będzie właśnie MMA?
— Na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do MMA. Powodem były m.in. techniki wykorzystywane w tej dyscyplinie, które zwiększają prawdopodobieństwo kontuzji i urazów. Weszłam jednak w to, złapałam bakcyla i wciąż idę do przodu. Jestem sportowcem i cały czas chce się rozwijać. Wielu ludzi nadal uważa, że MMA nie jest sportem. Są w błędzie. Jesteśmy zawodowymi sportowcami. Laikowi może wydawać się, że to jest tylko walka. Dla nas — aż walka. Piętnaście minut na ringu to kilka miesięcy morderczych treningów.
Rodzice nie bali się o ciebie?
— Oczywiście, że próbowali mnie odciągać, bo uważali, że nie jest to sport dla dziewczyny, bo siniaki, urazy. Po prostu bali się o moje zdrowie. Tak jest do dziś. Wciąż czuję ich troskę. Zaakceptowali jednak fakt, że chcę być sportowcem i to właśnie im zawdzięczam, że nim się stałam. Wspomagali mnie finansowo, dali mi możliwość, bym pracowała i zarabiała na wyjazdy. I za to jestem dziś im ogromnie wdzięczna. Mam partnera, który też był sportowcem. Rozumie, że sport to pasmo wyrzeczeń i to akceptuje.
— Oczywiście, że próbowali mnie odciągać, bo uważali, że nie jest to sport dla dziewczyny, bo siniaki, urazy. Po prostu bali się o moje zdrowie. Tak jest do dziś. Wciąż czuję ich troskę. Zaakceptowali jednak fakt, że chcę być sportowcem i to właśnie im zawdzięczam, że nim się stałam. Wspomagali mnie finansowo, dali mi możliwość, bym pracowała i zarabiała na wyjazdy. I za to jestem dziś im ogromnie wdzięczna. Mam partnera, który też był sportowcem. Rozumie, że sport to pasmo wyrzeczeń i to akceptuje.
Obecnie jesteś zawodniczką jednej z najpotężniejszych organizacji w światowym MMA — UFC. Jak dziś są postrzegane kobiety w tym sporcie?
— Dla jednej osoby będę kurą domową, kobietą, która powinna zająć się gotowaniem. Dla kogoś innego będę idolką. Od osób, które dopiero zaczynają przygodę ze sportem, coraz częściej otrzymuję dowody uznania. I nie tylko od kobiet, ale też od wielu mężczyzn — zawodników. To od nich często słyszę: „słuchaj, jesteś dla mnie wzorem do naśladowania”. To bardzo miłe. Dziś walczę w najlepszej federacji na świecie. Nie dostałam jednak żadnej ulgowej taryfy, dzikiej karty, by się dostać. Po prostu pokonałam najmocniejsze zawodniczki świata, wielkie nazwiska. Zaryzykowałam, postawiłam wszystko na jedną kartę i dziś staję do walki o najważniejszy tytuł. Nie ma nic ważniejszego w sportach walki od tytułu mistrzowskiego UFC. To jak złoto olimpijskie. Najwyższe wyróżnienie dla sportowca.
Masz szansę zostać jedyną Europejką, która może mieć na koncie ten tytuł.
— Jedyną Europejką i tak naprawdę jedynym europejskim zawodnikiem. Było trzech pretendentów do walki o pas, ale żadnemu się to nie udało. Jestem więc ja, kobiece wydanie. Jest ogromna adrenalina. Wiem jednak, że muszę wyjść i dać z siebie wszystko. Jestem profesjonalistką i jeśli się za coś zabieram, to konsekwentnie dążę do celu. Tym jest obecnie pas UFC, który będzie spełnieniem moich marzeń. Nie byłoby tej walki, gdyby nie wspaniały zespół Arrachionu Olsztyn w którym trenuję.
— Dla jednej osoby będę kurą domową, kobietą, która powinna zająć się gotowaniem. Dla kogoś innego będę idolką. Od osób, które dopiero zaczynają przygodę ze sportem, coraz częściej otrzymuję dowody uznania. I nie tylko od kobiet, ale też od wielu mężczyzn — zawodników. To od nich często słyszę: „słuchaj, jesteś dla mnie wzorem do naśladowania”. To bardzo miłe. Dziś walczę w najlepszej federacji na świecie. Nie dostałam jednak żadnej ulgowej taryfy, dzikiej karty, by się dostać. Po prostu pokonałam najmocniejsze zawodniczki świata, wielkie nazwiska. Zaryzykowałam, postawiłam wszystko na jedną kartę i dziś staję do walki o najważniejszy tytuł. Nie ma nic ważniejszego w sportach walki od tytułu mistrzowskiego UFC. To jak złoto olimpijskie. Najwyższe wyróżnienie dla sportowca.
Masz szansę zostać jedyną Europejką, która może mieć na koncie ten tytuł.
— Jedyną Europejką i tak naprawdę jedynym europejskim zawodnikiem. Było trzech pretendentów do walki o pas, ale żadnemu się to nie udało. Jestem więc ja, kobiece wydanie. Jest ogromna adrenalina. Wiem jednak, że muszę wyjść i dać z siebie wszystko. Jestem profesjonalistką i jeśli się za coś zabieram, to konsekwentnie dążę do celu. Tym jest obecnie pas UFC, który będzie spełnieniem moich marzeń. Nie byłoby tej walki, gdyby nie wspaniały zespół Arrachionu Olsztyn w którym trenuję.
Powiedzmy, że zwyciężysz w czasie marcowej gali UFC. Co dalej?
— Pas UFC jest tylko połową sukcesu. Potem będą przeciwniczki, które będą chciały mi go odebrać. To ja będę mieć coś do stracenia, one do zdobycia. A to będzie wymagało ode mnie jeszcze więcej wysiłku, by ten tytuł otrzymać.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
— Pas UFC jest tylko połową sukcesu. Potem będą przeciwniczki, które będą chciały mi go odebrać. To ja będę mieć coś do stracenia, one do zdobycia. A to będzie wymagało ode mnie jeszcze więcej wysiłku, by ten tytuł otrzymać.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
Zenon #1945692 | 88.156.*.* 3 mar 2016 19:25
Gratuluję ,jest Pani wspaniałą osobą.Nie wiem dlaczego nie wygrała Pani plebiscytu na najlepszego sportowca ,bo o zwycięzcy nikt nie słyszał!Ma Pani pasję,a to najwazniejsze!
Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! odpowiedz na ten komentarz
Gratuluje #1684535 | 94.254.*.* 8 mar 2015 15:56
sukcesow, ale ten sport nie jest odpowiedni dla kobiet
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz
sdf #1684479 | 46.212.*.* 8 mar 2015 14:31
po co walić w ścianę całe życie neikumam ?
! odpowiedz na ten komentarz
szyszka #1684398 | 83.128.*.* 8 mar 2015 12:25
:) :):):)
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz