Był trzygodzinny trening i tłumy. Był pot i wiele pozytywnych emocji. W Warszawie odbył się trening Ewy Chodakowskiej, na który pojechały też olsztynianki!
- Mój drugi synek ma już trzy latka, więc nadszedł czas, by zrobić coś dla siebie - mówi Monika Gauk-Bujalsk, blogerka Fitkobieta Olsztyn. - Postanowiłam być bardziej aktywna, ćwiczyć. To trwa od połowy ubiegłego roku. Zauważyłam jak zmienia się moje ciało, psychika, jak łatwiej pokonuję bariery. W minioną sobotę w Warszawie był trening Ewy Chodakowskiej, jej męża Leftherisa Kavoukisa oraz Tomka Choińskiego. Nie mogło mnie na nim zabraknąć.
Trening trwał prawie trzy godziny. Każdy trener przez godzinę motywował uczestniczki do wysiłku.
- Z mężem Ewy ćwiczyłam pół godziny. To był dobry wstęp do tego, co miało się wydarzyć dalej. Wszystkie dziewczyny czekały na nią, na Ewę. Gdy weszła na scenę, przywitał ją jeden wielki hałas - opowiada pani Monika. - To bardzo ciepła osoba. Wyszła na scenę i powiedziała: "Halo, myśleliście, że mam metr osiemdziesiąt? A tu niespodzianka! Mam metr sześćdziesiąt sześć". Tomek Choiński też dał z siebie wiele. To była pozytywna petarda.
- Z mężem Ewy ćwiczyłam pół godziny. To był dobry wstęp do tego, co miało się wydarzyć dalej. Wszystkie dziewczyny czekały na nią, na Ewę. Gdy weszła na scenę, przywitał ją jeden wielki hałas - opowiada pani Monika. - To bardzo ciepła osoba. Wyszła na scenę i powiedziała: "Halo, myśleliście, że mam metr osiemdziesiąt? A tu niespodzianka! Mam metr sześćdziesiąt sześć". Tomek Choiński też dał z siebie wiele. To była pozytywna petarda.
Skwer Kahla nad Wisłą tego dnia był wypełniony po brzegi. Z rana było tu około 2 tys. osób, ale z każdą minutą ich przybywało.
- Ktoś kto w domu ćwiczy z Ewą wiedział czego ma się spodziewać. Dla mnie trening na żywo z tą trenerka był czystą przyjemnością. Do tego ten tłum kobiet, to było bardzo mobilizujące. Podczas ćwiczeń i po nich nie czuło się zmęczenia, a wraz z koleżanką ćwiczyłyśmy około 2,5 godziny. Tutaj działała atmosfera, motywacja, te uśmiechy na twarzach uczestniczek, przybijanie sobie na wzajem piątek. To było naprawdę fajne, mimo że mata leżała koło maty i ciężko czasami było wykonać układ. Zdarzało się bowiem dostać butem w czoło, ale nikt nie marudził, wręcz przeciwnie - przekonuje olsztynianka.
Na koniec na fanki czekała niespodzianka. Po treningu była możliwość porozmawiania z Ewą, zrobienia sobie z nią zdjęcia. Nic dziwnego, że tłumy stały w kolejce.
- Miło zobaczyć Ewę na żywo. Wygląda ładnie, bardzo witalnie. Zadbana, radosna, jej postawa zachęca do treningu, do zamian i zainwestowania w siebie. Do dzisiaj emocje nie opadły mi po sobocie, zmotywowana jestem na długo - kończy pani Monika.
mn
- Ktoś kto w domu ćwiczy z Ewą wiedział czego ma się spodziewać. Dla mnie trening na żywo z tą trenerka był czystą przyjemnością. Do tego ten tłum kobiet, to było bardzo mobilizujące. Podczas ćwiczeń i po nich nie czuło się zmęczenia, a wraz z koleżanką ćwiczyłyśmy około 2,5 godziny. Tutaj działała atmosfera, motywacja, te uśmiechy na twarzach uczestniczek, przybijanie sobie na wzajem piątek. To było naprawdę fajne, mimo że mata leżała koło maty i ciężko czasami było wykonać układ. Zdarzało się bowiem dostać butem w czoło, ale nikt nie marudził, wręcz przeciwnie - przekonuje olsztynianka.
Na koniec na fanki czekała niespodzianka. Po treningu była możliwość porozmawiania z Ewą, zrobienia sobie z nią zdjęcia. Nic dziwnego, że tłumy stały w kolejce.
- Miło zobaczyć Ewę na żywo. Wygląda ładnie, bardzo witalnie. Zadbana, radosna, jej postawa zachęca do treningu, do zamian i zainwestowania w siebie. Do dzisiaj emocje nie opadły mi po sobocie, zmotywowana jestem na długo - kończy pani Monika.
mn
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez