Dyżurujące przedszkola, zamknięte szkoły. Wakacje. Dzieci się cieszą. A pracujących rodziców tylko krok dzieli od rozpaczy.
Półkolonie, które trwają do godziny 14, zamknięte szkoły. A rodzic pracuje do godz. 16-17. Jeśli ma dziadków, którzy zajmą się wnukami, nie ma problemu. Gorzej, kiedy rodzice są zdani tylko na siebie.
— Mój synek chodzi jeszcze do żłobka, który w czasie wakacji przez jeden miesiąc jest nieczynny — mówi Marta Raubo, mama 3,5-letniego Bruna. — Razem z mężem pracujemy w administracji uniwersytetu, więc na szczęście możemy wziąć oboje po dwa tygodnie urlopu. Wiem, że w przypadku prywatnej firmy nie jest tak łatwo. Wtedy rodzice muszą o pomoc prosić babcie, wujków i znajomych.
W tym roku udało się i mama Bruno bierze miesięczny urlop.
— Wykorzystuję dwadzieścia dni mojego urlopu. Wolałabym inne rozwiązanie, ale taka jest nasza codzienność. Trzeba sobie takimi problemami radzić — dodaje.
— Mój synek chodzi jeszcze do żłobka, który w czasie wakacji przez jeden miesiąc jest nieczynny — mówi Marta Raubo, mama 3,5-letniego Bruna. — Razem z mężem pracujemy w administracji uniwersytetu, więc na szczęście możemy wziąć oboje po dwa tygodnie urlopu. Wiem, że w przypadku prywatnej firmy nie jest tak łatwo. Wtedy rodzice muszą o pomoc prosić babcie, wujków i znajomych.
W tym roku udało się i mama Bruno bierze miesięczny urlop.
— Wykorzystuję dwadzieścia dni mojego urlopu. Wolałabym inne rozwiązanie, ale taka jest nasza codzienność. Trzeba sobie takimi problemami radzić — dodaje.
Misja i rodzic niczym agent specjalny
Pani Marta podkreśla, że boi się przyszłości, kiedy Bruno podrośnie. Kiedy rozpocznie naukę w podstawówce.
— Każde z młodych małżeństw ma kredyty mieszkaniowe, więc opłacenie opiekunki jest dużym obciążeniem dla rodzinnego budżetu — tłumaczy pani Marta.
Zaplanowanie opieki nad maluchem przypomina więc czasem tytułową „mission impossible”.
— Razem z mężem pracujemy na zmiany. Jeśli pracuję przed południem, to mogę odebrać dziecko z przedszkola. Sytuacja komplikuje się, kiedy kończę o godz. 20 — opowiada Daria Wyszomierska-Kowalska, mama 4-letniej Liliany. — Bez instytucji dziadków byłoby ciężko. Na szczęście do Olsztyna przeprowadził się dziadek, więc pomaga. Sami mieszkamy tutaj od niedawna, nie mamy też jeszcze aż takiego grona znajomych, na których mogę liczyć w razie awarii.
Pani Justyna jest mamą 8-letniej Julii. Pierwsze dwa tygodnie wakacji dziewczynka spędzi u dziadków, na wsi.
— Urlop? Wszyscy chcą mieć go w czasie wakacji, bo chcą gdzieś wyjechać. Może wezmę tydzień wolnego, to posiedzę z małą. Babci też nie chcę długo męczyć, poza tym mieszka tam jeszcze druga wnuczka — opowiada pani Justyna. — Wakacje są dużym problemem. W ciągu roku szkolnego dziecko może jeszcze przesiedzieć w świetlicy, gdzie i tak odbiera ją babcia. Ja kończę pracę o godzinie 18, więc jestem w domu pół godziny później. Często po powrocie do szkoły po prostu siedzi i ogląda telewizję w oczekiwaniu na mnie.
Wyjazd na wakacje? To pozostaje w strefie marzeń. Dziewczynka uwielbia konie, a wyjazd na 14-dniowy obóz kosztuje 2 tys. złotych. Na to rodziców Natalii nie stać.
Osiedlowe domy kultury organizują półkolonie. Zajęcia są ciekawe i zróżnicowane, ale trwają do godziny 14. Wakacyjne zajęcia w szkole? Organizowane dla uczniów są bezpłatne, ale są organizowane przez jeden, dwa tygodnie.
Ministerstwo Edukacji informuje, że szkoły nie mają obowiązku zapewnienia opieki nad dziećmi w czasie wakacji. To obowiązek nas, rodziców. Tylko często trudno go połączyć z innymi obowiązkami.
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
Rodzic #1775381 | 81.15.*.* 14 lip 2015 08:37
Polityka prorodzinna w tym kraju nie istnieje, to tylko bełkot polityków. Jaka jest rzeczywistość wie każdy kto ma dzieci. Ja mam jedno i więcej nie planuję.
! odpowiedz na ten komentarz