Z okazji jubileuszu 31 lipca o godz. 19 w amfiteatrze czeka nas wielka muzyczna festa i wieczór z muzyką folkową, czyli „Barszcz ukraiński w kotle bałkańskim z… grzybkami”. A u nas wywiady z muzykami z zespołów, które wystąpią dziś na scenie.
Daria Pełeńska z zespołu Dobroto
— Zainteresowanie muzyką ukraińską wyniosłam z domu. Pochodzę z rodziny o korzeniach ukraińskich, w której kultywowanie swojej tradycji, znajomość języka ukraińskiego i podtrzymywanie tożsamości narodowej było i jest bardzo ważne. Dlatego w moim domu zawsze było słychać ukraińską muzykę i stąd wiele pieśni znam z domu, gdzie często śpiewało się przy różnych okazjach. Potem sama zaczęłam interesować się tradycyjnymi pieśniami ludowymi, dużo słuchałam, przywoziłam z Ukrainy mnóstwo płyt i śpiewników z nagraniami śpiewaków ludowych, jeździłam na warsztaty, koncerty, uczyłam się tego naturalnego sposobu śpiewania, tzw. białego głosu. Ponieważ ukraińskie pieśni wyróżnia wspomniany wielogłos, potrzeba kilku osób do wspólnego śpiewania. I tak spotkałyśmy się kilka lat temu z dziewczętami w Gdańsku i zaczęłyśmy naszą wspólną przygodę najpierw z zespołem Kadarka i Poghanky, a potem jako Dobroto.
Kultywujecie tradycję ukraińskiego wielogłosu. Skąd zainteresowanie tym rodzajem śpiewu?
— Zainteresowanie muzyką ukraińską wyniosłam z domu. Pochodzę z rodziny o korzeniach ukraińskich, w której kultywowanie swojej tradycji, znajomość języka ukraińskiego i podtrzymywanie tożsamości narodowej było i jest bardzo ważne. Dlatego w moim domu zawsze było słychać ukraińską muzykę i stąd wiele pieśni znam z domu, gdzie często śpiewało się przy różnych okazjach. Potem sama zaczęłam interesować się tradycyjnymi pieśniami ludowymi, dużo słuchałam, przywoziłam z Ukrainy mnóstwo płyt i śpiewników z nagraniami śpiewaków ludowych, jeździłam na warsztaty, koncerty, uczyłam się tego naturalnego sposobu śpiewania, tzw. białego głosu. Ponieważ ukraińskie pieśni wyróżnia wspomniany wielogłos, potrzeba kilku osób do wspólnego śpiewania. I tak spotkałyśmy się kilka lat temu z dziewczętami w Gdańsku i zaczęłyśmy naszą wspólną przygodę najpierw z zespołem Kadarka i Poghanky, a potem jako Dobroto.
Jest to specyficzny i trudny sposób śpiewania. Gdzie się go uczyłyście?
— Z technicznego punktu widzenia to wcale nie jest takie trudne. Kiedyś nikt się przecież śpiewania nie uczył, tylko słuchał starszych ludzi i w ten sposób nabierał doświadczenia w śpiewaniu. Ten rodzaj śpiewu trzeba mieć jednak gdzieś w sercu, wtedy jest on prawdziwy, a to właśnie jest największą siłą białego śpiewu i tychże pieśni - autentyczność. A wtedy nie jest ważne czy ktoś trochę fałszuje, bo energia, surowość i przestrzenność tego wielogłosu sprawia, że mamy ciarki na rękach. Oczywiście dziś oprócz słuchania warto uczyć się techniki, dlatego miałyśmy zajęcia m.in. z Jackiem Ozimkiem czy Ludmiłą i Serhijem Wostrikow. Ale w głównej mierze jesteśmy jednak samoukami.
W repertuarze Dobroto dominują bardziej melancholijne pieśni. Czy w tradycji ukraińskiej brakuje skocznych piosenek?
— Trafne spostrzeżenie. Rzeczywiście większość ukraińskich pieśni to melodie i teksty dość smutne, melancholijne, opowiadające o nieszczęśliwej miłości, o rozłące z ukochanym, z rodziną czy z ojczyzną, o trudnych momentach w życiu. I te pieśni są najpiękniejsze, najbardziej chwytają za serce. Co nie oznacza, że Ukraińcy nie potrafią się weselić – wręcz przeciwnie. Jest wiele pieśni wesołych i żartobliwych, które śpiewa się podczas różnych okazji, np. podczas wesela. I szczerze mówiąc moim cichym marzeniem jest, aby nasz nowy repertuar nawiązywał właśnie do tej weselszej strony ukraińskiej duszy.
Alina Jurczyszyn z zespołu Annutara
— Skąd zainteresowanie muzyka bałkańską?
— Na przestrzeni dziesięciu lat, w czasie których uczestniczyłam w wielu warsztatach pieśni tradycyjnych, festiwalach, podróżach, badaniach terenowych w Polsce i na Bałkanach, przechodziłam różne fascynacje muzyczne. Dłuższy romans śpiewaczy miałam z Instytutem Grotowskiego we Wrocławiu – tam zakochałam się w pieśniach ukraińskich, które też stanowią część naszego repertuaru. Za czasów praktykowania w Gardzienicach, pojawiało się coraz więcej tradycyjnych pieśni bałkańskich, nad którymi pracowaliśmy, a które zachwyciły mnie równie mocno jak ukraińskie - swoją mocą, harmonią, wyrazistością, dynamiką, rytmiką.
Czy staracie się bardziej aranżować tradycyjną muzykę bałkańską czy opieracie się na własnych kompozycjach?
— Nie gramy tylko muzyki bałkańskiej, idziemy we własnym kierunku, mając za inspirację tradycyjną muzykę wielu kultur. Na pierwszej płycie, którą będzie można zakupić po piątkowym koncercie, pojawiły się autorskie kompozycje Michała Zeltmana – gitarzysty zespołu, oraz Kamili Bigus – skrzypaczki, inspirowane niekiedy muzyką arabską, żydowską, czy polską. Na płycie można więc znaleźć zarówno tekst pieśni z Kolberga, jak i teksty mojego autorstwa, które dopisałam do wcześniej skomponowanej melodii. Najważniejsza w muzyce jest dla nas energia, emocje, rodzaj plemiennego transu. Wplatamy w to wszystko dźwięki natury, wykorzystujemy bębny szamańskie, nepalskie dzwonki, egipskie sagaty. Szukamy swojego brzmienia, łącząc różne jakości. Jesteśmy za radosnym eklektyzmem i nie stawiamy sobie ograniczeń. Pierwszy teledysk nakręciliśmy w języku ukraińskim, w indyjskich strojach z cygańskimi aktorami.
Muzyczne Inhalacje i koncert „Barszcz ukraiński w kotle bałkańskim z… grzybkami”. W programie występy: Annutary — grająca folk bałkański, siedmioosobowa formacji z Trójmiasta, Dobroto — gdańsko-ełcko-warszawskiego zespołu grającego folk ukraiński. Gościem specjalnym będzie Steve Kindler i Ritual Art Orchestra. To polsko-amerykańsko-rosyjski projekt Stevena Kindlera — legendarnego skrzypka jazz-rockowego. Grają muzykę world music z elementami jazzu.
Bilety: 20 zł kupicie m.in. w Galerii Rynek MOK, Miejskiej Informacji Turystycznej i Informacji Kulturalnej MOK.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez