Czwartek, 21 listopada 2024

Gotowy na wszystko, czyli z życia preppersa

2015-09-06 12:00:00 (ost. akt: 2015-09-04 20:04:34)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Podziel się:

Kiedy w czasie weekendu wy siedzicie na kanapie i oglądacie telewizję, oni są akurat na polowaniu lub zbierają grzyby w lesie. Nazywają siebie prepersami. To oznacza, że chcą być przygotowani na przetrwanie podczas kataklizmu. Gdy zabraknie prądu, żywności czy wody.

— Od kiedy jesteśmy preppersami? Można powiedzieć, że od zawsze, ale dowiedzieliśmy się o tym siedem lat temu. To określenie pojawiło się, kiedy w Polsce Animal Planet zaczęło puszczać filmy amerykańskiego cyklu o preppersach — opowiada Piotra Czuryłło, preppers, który z żoną Claudią i rodziną mieszka pod Gietrzwałdem. — To był moment, kiedy wiele osób zaczęło utożsamiać się z tym określeniem. A można powiedzieć, że nasze babcie były już preppersami. Przygotowywały weki, piekły chleb. Przygotowywały zapasy na wypadek, gdyby żywności zabrakło.

Preppersi szykują bezpieczne schronienia i zapasy, które pomogą przetrwać katastrofę. A może ona wydarzyć się pod wieloma postaciami. Może to być wojna, huragan, powódź, atak terrorystyczny, krach na rynku, ekonomiczna zapaść, pandemia wywołana mutującym się wirusem, powódź czy pożar. Każdy szanujący się preppers w swoim życiu stosuje się do zasad: być maksymalnie niezależnym, mieć bezpieczne schronienie i zapas rzeczy, które pozwolą przetrwać, gdyby zabrakło pieniędzy, ustały dostawy prądu, gazu, przestały działać banki, sklepy, szpitale.
— Musimy być gotowi na każdą ewentualność. Potrafimy zdobyć żywność: upolować zwierzynę, złowić ryby, zdobyć świeżą wodę. Tym bardziej, że mieszkamy w takim regionie, gdzie nie jest to trudne — dodaje Piotr.
W styl życia preppersów całkowicie wsiąkły też córki Piotra — Milena i Natasha. Teraz również 2-letni syn — Piotr junior. Chętnie też na temat prepperingu rozmawia najstarszy syn Michał.

— Starsza córka miała okazję jeździć ze mną na polowania. Młodsza jest już absolutnie zakręcona na tym punkcie. Natasza strzela z łuku, kocha las, zna się na grzybach, bezbłędnie rozpoznaje kierunki geograficzne, ma wiedzę o roślinach, potrafi sobie znaleźć schronienie — opowiada ojcie preppers. — Jestem z niej dumny. To, co mnie cieszy najbardziej to to, że tablet jest zupełnie na ostatnim miejscu, które chciałaby zabrać do tzw. plecaka ucieczkowego. To obowiązkowe wyposażenie każdego preppersa na wypadek, gdyby trzeba było opuścić dom i uciekać przed zagrożeniem. Generalnie wychodzimy z założenia, że dom jest naszą twierdzą. Musimy jednak liczyć się również z tym, że gdyby stało się coś poważniejszego, ten dom przestanie być już bezpieczny. Mamy więc schron, kryjówki w lesie.
Cała idea sprowadza się jednak do jednego: każdy preppers ceni sobie powrót do natury.

— Do jakiejkolwiek sytuacji kryzysowej by nie doszło, to i tak będzie to oznaczać, że wrócimy na łono natury, czy to będzie atak terrorystyczny, kryzys ekonomiczny czy katastrofa klimatyczna. Natura będzie naszym sprzymierzeńcem w walce o przetrwanie. Jeszcze do niedawna nikt nie wierzył, że na Ukrainie dojdzie do wojny, rzezi, że będą naloty. Ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że zagrożenia mogą być realne. Wystarczy obejrzeć wiadomości w telewizji, by widzieć jak zmienia się klimat. Nigdy nie mówiono o tornadach w Polsce. Dziś już je mamy. Jesteśmy świadkami anomalii pogodowych, które powinny nam dać do myślenia — tłumaczy Piotr. — Nie chcemy jednak zastanawiać się nad tym, kiedy będzie koniec świata. To bardzo odległe.

Mają swoje grządki z warzywami. Specjalnie dla nich ogród preppersa przygotował Dominik Strzelec z programu „Odlotowy ogród”. Choć ostatnio brakuje czasu na jego doglądanie. Niemal w każdy weekend w ogrodzie preppersów stawiają się stacje telewizyjne. Nie tylko z Polski, ale i Francji, Niemiec.
— Mamy okazję propagować nasz styl życia, dzielić się naszym doświadczeniem, także na naszym portalu o preppersach, który znalazł się na 34 pozycji wśród stron o takiej tematyce. Pozostałe 33 są amerykańskie — kończy Piotr. — Zaraziliśmy też naszych sąsiadów. Organizujemy wspólne wyjazdy na strzelnicę, organizujemy dzieciakom podchody w lesie. Żyjemy nie w cyberprzestrzeni, ale twardo kroczymy po ziemi. Czasem i boso.
Kajot


Komentarze (38) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Żołnierz #2355894 | 151.248.*.* 21 paź 2017 19:50

    Hm, ciekawe czy ten człowiek był w wojsku? Bo mnie się wydaje (mogę się mylić), że to przetrwanie to taka zasłona przed niespełnionymi marzeniami chłopca,który chciał być żołnierzem ale mu nie wyszło i teraz dowodzi własną rodziną. Biedna rodzina, która niestety jeszcze o tym nie wie

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! - + odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. czytelnik i stary mieszkaniec Olsztyna #2188180 | 80.52.*.* 23 lut 2017 08:20

      pamiętacie? pamiętamy http://www.olsztyn.com.pl/artykul,wielki e-otwarcie-komina,17147.html#success

      ! - + odpowiedz na ten komentarz

    2. Pan bubivy #2058675 | 88.156.*.* 4 wrz 2016 11:56

      Czyżby zabawa za odszkodowanie od miasta olsztyn

      ! - + odpowiedz na ten komentarz

    3. apat #1917249 | 37.248.*.* 26 sty 2016 19:53

      gdzieś wyczytałem że pan Czuryłło poszukuje sprzętu pszczelarskiego dla osady z Naglad, posiadam i mogę odstąpić tel 508085835

      ! - + odpowiedz na ten komentarz

    4. Unpreper #1839529 | 83.24.*.* 20 paź 2015 17:46

      Państwo Czuryłło są bohaterami kilku artykułów, ale nigdzie pan Piotr nie powiedział, czy uchyli się od obowiązku mobilizacyjnego i będzie się ukrywał wraz z rodziną, tym samym narażając się na sankcje karne, czy stawi się do punktu, gdzie formuje się rezerwistów, jednocześnie zostawiając swoją rodzinę. To jest najciekawsze, a nie pierdoły o nauce dzieci jak strzelać z łuku.

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) ! - + odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (38)