Facet królujący w kuchni gwarancją smacznego obiadu

Kobieta gotuje szybko, by zdążyć z kolejnymi obowiązkami, które ma na liście. Mężczyzna, jeśli już znajdzie się w kuchni, celebruje pichcenie w otoczeniu kuchennych gadżetów.
— Jak się czuje facet w kuchni? Jak ryba w wodzie. Lubię tam przebywać, wymyślać nowe, zdrowe potrawy, które zjada się ze smakiem — opowiada Tomek, tata dwójki dzieci. — Nie zawsze tak było. Przełomem była śmierć mojego taty,. Wtedy postanowiłem, że całą rodziną zmieniamy podejście do jedzenia, przestawiamy się na te zdrowe odżywianie. Potrawy muszą być zdrowe. Jeśli czegoś smakowo nam czegoś brakuje, zawsze możemy dodać szczyptę przypraw. Mam dwójkę dzieci, więc jest przy tym wszystkim trochę zabawy. Muszę je przekonać do tego, że zdrowe potrawy również są dobre. Choć nie zawsze prezentują się równie okazale jak hamburgery z McDonald’a.

Teraz pan Tomasz może zadziwiać rodzinę kolejnymi nowościami w domowym menu. Gotuje z rozmachem, a do dań dorzuca odrobinę uczucia. I tak powstało jedno z dań: polędwiczki z indyka nadziewane suszonymi pomidorami, oliwkami, z dodatkiem płatków owsianych. Do tego surówka — połączenie surowego kalafiora, brokułu. Danie podane z kuskusem razowym. Hicior w domu, za którym szaleją bliscy pana Tomka.
— Nie ciągnie mnie do ziemniaków. Jest tyle innych rozwiązań — ciecierzyca, soczewica, makaron razowy, ryż brązowy. To nowości u nas, kiedy w Azji je się już tak od lat — dodaje pan Tomek. — Zakupy robię w sklepach eko, które są kopalnią pomysłów. Tam kupisz przyprawy, których nie spotkasz w zwykłym sklepie, w którym króluje pieprz i sól. Dzięki tym przyprawom ekologicznym można ugotować zupę bez kostki rosołowej, kurczaka, tylko z samych warzyw. I każdy będzie zaskoczony jej smakiem.

Co jest tajemnicą sukcesu pana Tomasza? Twierdzi, że wchodząc do kuchni trzeba być uśmiechniętym, pozytywnie nastawionym.
— Ostatnio żona bardzo się zdziwiła, kiedy w ciągu godziny przygotowałem obiad złożony z dwóch dań i jeszcze udało mi się przygotować deser. Pomógł mi sprzęt, który jest teraz żelaznym wyposażeniem kuchni i dzięki niemu można robić cuda. Kiedy koleżanki słyszą, że gotuję — dziwią się. Nie da się jednak nikogo przekonać do kuchni. To trzeba poczuć, by pójść w to dalej — tłumaczy pan Tomasz.
Grzegorz Geszczyński pichcić lubił od zawsze. Jeszcze w dzieciństwie podglądał gotującą matkę, bez przerwy dopytując o składniki.
— Uwielbiam przebywać w kuchni — potwierdza Grzegorz. — Czy mężczyźni są w gotowaniu lepsi? Myślę, że z tym jest podobnie jak z wszystkimi innymi zawodami. I kobieta, i mężczyzna może być dobrym kierowcą, adwokatem, malarzem. Płeć nie ma tutaj znaczenia.

Wśród popisowych dań Grzegorza znalazły się: bigos, szczawiówka i kotlety mielone. Nie wzoruje się na przepisach. Woli kierować się intuicją. Przeczyta przepis, a potem i tam modyfikuje go według uznania.
— Jedyne, w czym nie mam umiaru to przyprawy. U mnie zawsze musi być ich żelazny zapas i gotując dodaję ich dużo. Chyba nikomu to nie przeszkadza, bo rodzina twierdzi, że gotuję dobrze i smacznie — uważa. — O tym, że mężczyzna może być w kuchni trzeba mówić już dzieciom. Nie wyganiać z kuchni, a zachęcać do gotowania. Swoje dzieci, zwłaszcza synów, też przekonuję, że w życiu warto mieć umiejętność samodzielnego przyrządzenia choć trzech dań. U mnie bakcyla do tortów mają faceci, w tym na przykład mój syn. Nie ma już więc pytań: „mamo, jest coś słodkiego?”. Kręci ciasto, doda krem, mama pomoże i przypilnuje, by gotowy produkt nie przypalił się w piekarniku. Z efektu jest zadowolona cała rodzina. I przede wszystkim sam zainteresowany.
Kajot