Co czwarty mieszkaniec Olsztyna ma więcej niż 60 lat. Wielu z nich mieszka w pojedynkę i w pojedynkę stawia czoła codzienności, która z dnia na dzień staje się trudniejsza.
Jeszcze kilkanaście lat temu mieliśmy zupełnie inny model rodziny — wielopokoleniowy. Dziadkowie, rodzice i dzieci z rodzinami mieszkały w jednym domu. Zawsze ktoś był w domu i mógł się zaopiekować starszym, zniedołężniałym rodzicem. Dziś sytuacja bardzo się zmieniła. Starsze osoby często mieszkają w pojedynkę.
Pani Janina ma 85 lat. Przeszłą dwie poważne operacje kręgosłupa. Na szczęście mieszka na parterze, w bloku. Dzieci w Kanadzie, przyjeżdżają na wakacje, czasem na święta.
— Nie chodzę już po lekarzach. Po co? — pyta retorycznie. — Nie wierzę, że mi pomogą. Swoje już przeżyłam. Czasem plecy bolą mnie tak, że nocami nie śpię. Nic, zmówię różaniec i ból nieco ustępuje. Zakupy robi mi sąsiadka, czasem jakaś jej wnuczka przyjdzie, sprzątnie mi mieszkanie. Dam jej kilka groszy. Czy czuję się samotna? Nie, mam dużo koleżanek. Zawsze ktoś przyjdzie, porozmawia.
Pani Janina ma 85 lat. Przeszłą dwie poważne operacje kręgosłupa. Na szczęście mieszka na parterze, w bloku. Dzieci w Kanadzie, przyjeżdżają na wakacje, czasem na święta.
— Nie chodzę już po lekarzach. Po co? — pyta retorycznie. — Nie wierzę, że mi pomogą. Swoje już przeżyłam. Czasem plecy bolą mnie tak, że nocami nie śpię. Nic, zmówię różaniec i ból nieco ustępuje. Zakupy robi mi sąsiadka, czasem jakaś jej wnuczka przyjdzie, sprzątnie mi mieszkanie. Dam jej kilka groszy. Czy czuję się samotna? Nie, mam dużo koleżanek. Zawsze ktoś przyjdzie, porozmawia.
W czasie naszej rozmowy kilka razy pojawia się temat śmierci. Pani Janina już się jej nie boi. Mówi, że chciałaby dołączyć do męża, który zmarł 12 lat temu.
Elżbieta Piątas ma 82 lata. Schorowana, po nawrotach raka, ma problemy z sercem. Mieszka na drugim piętrze w bloku. Zaćma powoli odbiera jej wzrok.
— Już nie czytam, nie daję rady. Dobrze, że z pamięcią nie jest jeszcze tak źle, bo kiedy coś położę, to wiem w którym miejscu powinno się znajdować — opowiada pani Elżbieta. — Teraz lubię się położyć, posłuchać wiadomości. Włączę telewizor i słucham, np. serialu. Nie mam co patrzeć w ekran, bo i tak nic w nim nie dostrzegę. Oczy to nie jedyny problem. Mam chore kolano, nogi, więc schodzenie po schodach jest dla mnie ogromnym wysiłkiem.
Syn Mariusz od ponad 30 lat mieszka w Wiedniu. Wyjechał tuż przed stanem wojennym. Jeszcze kilka lat temu udawało się jej go odwiedzać. Podziwiała wówczas niezwykłe maniery Austriaków.
— Syn mówi, że nie może znieść naszego polskiego bałaganu. Zawsze spokojny, zrównoważony, nie wytrzymuje naszej nerwowości, braku szacunku do drugiego człowieka — zauważa pani Elżbieta. — Dzwoni czasem. Mam też kontakt z rodziną z Warszawy. Też u nich bywałam. Mają arystokratyczne korzenie. Cudowni ludzie. Zawsze zapraszali gości, którzy rozpływali się w zachwytach nad moimi korżami makowymi.
Elżbieta Piątas ma 82 lata. Schorowana, po nawrotach raka, ma problemy z sercem. Mieszka na drugim piętrze w bloku. Zaćma powoli odbiera jej wzrok.
— Już nie czytam, nie daję rady. Dobrze, że z pamięcią nie jest jeszcze tak źle, bo kiedy coś położę, to wiem w którym miejscu powinno się znajdować — opowiada pani Elżbieta. — Teraz lubię się położyć, posłuchać wiadomości. Włączę telewizor i słucham, np. serialu. Nie mam co patrzeć w ekran, bo i tak nic w nim nie dostrzegę. Oczy to nie jedyny problem. Mam chore kolano, nogi, więc schodzenie po schodach jest dla mnie ogromnym wysiłkiem.
Syn Mariusz od ponad 30 lat mieszka w Wiedniu. Wyjechał tuż przed stanem wojennym. Jeszcze kilka lat temu udawało się jej go odwiedzać. Podziwiała wówczas niezwykłe maniery Austriaków.
— Syn mówi, że nie może znieść naszego polskiego bałaganu. Zawsze spokojny, zrównoważony, nie wytrzymuje naszej nerwowości, braku szacunku do drugiego człowieka — zauważa pani Elżbieta. — Dzwoni czasem. Mam też kontakt z rodziną z Warszawy. Też u nich bywałam. Mają arystokratyczne korzenie. Cudowni ludzie. Zawsze zapraszali gości, którzy rozpływali się w zachwytach nad moimi korżami makowymi.
Teraz tydzień seniorki wypełniają wizyty u lekarzy. Najczęściej jedzie do przychodni taksówką i nią wraca. Zakupy robi raz na tydzień, raz na dwa tygodnie. Ile sił starczy. Obiad gotuje na dwa, trzy dni. Potem tylko odgrzewa.
— Z mężem rozstałam się, kiedy syn nie miał nawet roku. Mieliśmy mieszkać we Wrocławiu, ale dziecko musiałam zostawić z babcią, w Olsztynie. Jeździłam tak co tydzień z jednego końca Polski na drugi — opowiada. — W końcu stwierdziłam, że matka musi być przy dziecku. Wychowałam syna. Czy przeszkadza mi samotność? Nie. Cenię spokój, ciszę. Syn dzwoni. Sąsiadka czasem przyjdzie, umyje okno.
Najlepiej czuję się sama.
Kajot
— Z mężem rozstałam się, kiedy syn nie miał nawet roku. Mieliśmy mieszkać we Wrocławiu, ale dziecko musiałam zostawić z babcią, w Olsztynie. Jeździłam tak co tydzień z jednego końca Polski na drugi — opowiada. — W końcu stwierdziłam, że matka musi być przy dziecku. Wychowałam syna. Czy przeszkadza mi samotność? Nie. Cenię spokój, ciszę. Syn dzwoni. Sąsiadka czasem przyjdzie, umyje okno.
Najlepiej czuję się sama.
Kajot
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
opiekująca się 84 letnia teściową #1812077 | 88.199.*.* 10 wrz 2015 14:32
dobrze, że mieszka Pani w mieście, my mieszkamy na kolonii, jednej z podolsztyńskich wsi. Zajmujemy się 84 letnią teściową i nie wyobrażam sobie aby ona mieszkała sama. jest łatwowierna jak 5 letnie dziecko, zapomina o wielu rzeczach, ale jest naszą seniorką rodu i mieszka z nami.
Ocena komentarza: warty uwagi (4) ! odpowiedz na ten komentarz