Adam Słodowy, polski MacGyver, był wzorem dla pokolenia wielu dzisiejszych 50- i 60-latków. Dziś jego kultowa książka „Lubię majsterkować” powraca do obiegu. A mężczyznę, który sam pomaluje ścianę i naprawi hydraulikę, kobiety uwielbiają.
Kamil na co dzień projektuje strony internetowe. W wolnej chwili, jeśli jest taka potrzeba, postawi ściankę działową, pomaluje ją farbą i dokręci gniazdko. Nie ucieknie też przed innym wyzwaniem, czyli naprawą samochodu. Tutaj jednak przyznaje, że stawia na starsze modele. A kiedy przyjdą znajomi poczęstuje swoją nalewką.
— Odziedziczyliśmy też działkę ogrodniczą, na której uprawiamy warzywa. Nie mam więc problemów z rozróżnieniem marchewki od pietruszki. Co więcej, zrobię teżprzetwory. Te umiejętności też mam opanowane — wylicza Kamil Mordasewicz, tata 6-letniego Filipa i 12-letniego Sebastiana. — Wszystko, co urośnie na mojej działce, własnoręcznie przerabiam.
— Odziedziczyliśmy też działkę ogrodniczą, na której uprawiamy warzywa. Nie mam więc problemów z rozróżnieniem marchewki od pietruszki. Co więcej, zrobię teżprzetwory. Te umiejętności też mam opanowane — wylicza Kamil Mordasewicz, tata 6-letniego Filipa i 12-letniego Sebastiana. — Wszystko, co urośnie na mojej działce, własnoręcznie przerabiam.
Jak podkreśla Kamil umiejętności techniczne to znakomity sposób na oszczędności w domowym budżecie.
— Zdecydowanie nie muszę płacić fachowcom za np. pomalowanie ściany. Poradzę sobie też z instalacją elektryczną — dodaje. — W tej chwili zakładam własną działalność, ale od wielu lat zajmuję się szeroko rozumianym internetem. Tworzę strony internetowe, zajmuję się ich administrowaniem, pozycjonowaniem itd. Zajmuję się więc dziedziną, której daleko do budowlanki. Choć może nie do końca. Bo rozkręcenie komputera i gniazdka elektrycznego ma jednak ze sobą trochę wspólnego.
Marcin Puławski na co dzień jest urzędnikiem. W pracy jest od godz. 8 do 16. Wśród znajomych słynie jako tzw. złota rączka.
— Zdecydowanie nie muszę płacić fachowcom za np. pomalowanie ściany. Poradzę sobie też z instalacją elektryczną — dodaje. — W tej chwili zakładam własną działalność, ale od wielu lat zajmuję się szeroko rozumianym internetem. Tworzę strony internetowe, zajmuję się ich administrowaniem, pozycjonowaniem itd. Zajmuję się więc dziedziną, której daleko do budowlanki. Choć może nie do końca. Bo rozkręcenie komputera i gniazdka elektrycznego ma jednak ze sobą trochę wspólnego.
Marcin Puławski na co dzień jest urzędnikiem. W pracy jest od godz. 8 do 16. Wśród znajomych słynie jako tzw. złota rączka.
— Naprawię zlew, skręcę meble, a cały wystrój w domu jest mojego autorstwa — chwali swoje umiejętności pan Marcin, tata rocznej Laury. — Sam zrobiłem dekoracyjne tynki w domu, położyłem szpachlę, pomalowałem ściany. Ostatnio położyłem też płytki w kuchni. Muszę powiedzieć, że jak na początkującego, wyszło mi całkiem dobrze.
Śmieje się, że jego wzorem jest Adam Słodowy — polski MacGyver, który potrafił niemal z niczego stworzyć lampkę biurową czy samodzielnie zbudować meble do kuchni.
— Kiedy sam pomalujęścianę czy zamontuję zlew, mam pewność, że zrobiłem to dobrze. Czasem zaglądam do książki „Lubię majterkować”, którą odziedziczyłem po tacie. Niektóre opisane tam rozwiązania są wciąż aktualne — ocenia pan Marcin. — Jeśli miałbym za to wszystko płacić, przy mojej pensji nie dałbym rady. To kosztowałoby mnie zbyt dużo. A tak żona jest zadowolona i ja też. Bo nie musiałem połowy swojej pensji oddać fachowcowi.
Domowi rzemieślnicy mogą liczyć na podziw i entuzjazm swoich żon i partnerek.
Śmieje się, że jego wzorem jest Adam Słodowy — polski MacGyver, który potrafił niemal z niczego stworzyć lampkę biurową czy samodzielnie zbudować meble do kuchni.
— Kiedy sam pomalujęścianę czy zamontuję zlew, mam pewność, że zrobiłem to dobrze. Czasem zaglądam do książki „Lubię majterkować”, którą odziedziczyłem po tacie. Niektóre opisane tam rozwiązania są wciąż aktualne — ocenia pan Marcin. — Jeśli miałbym za to wszystko płacić, przy mojej pensji nie dałbym rady. To kosztowałoby mnie zbyt dużo. A tak żona jest zadowolona i ja też. Bo nie musiałem połowy swojej pensji oddać fachowcowi.
Domowi rzemieślnicy mogą liczyć na podziw i entuzjazm swoich żon i partnerek.
— Miałam kiedyś faceta, który nie potrafił sam naprawić drzwi od szafy. Strasznie mnie to denerwowało — śmieje się Mariola. — Dziś mój mąż na szczęście poradzi sobie z większością prac, które trzeba zrobić w domu. Za remonty nie muszę więc płacić. Mamy na dodatkowe przyjemności, na przykład na wyjście do kina. Dziś, kiedy nie zarabia się zbyt wiele, trzeba robić dużo rzeczy samodzielnie. I dobrze, jeśli mężczyzna w domu to potrafi. Jedyne, z czym nie radzi sobie mój mąż to hydraulika. Na szczęście mamy znajomego, który jest fachowcem w swojej dziedzinie i wiem, że nas nie oszuka. Trzeba sobie jakoś radzić. Każda złotówka, która zostanie w kieszeni, jest dziś cenna.
Kajot
Kajot
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez