Poniedziałek, 16 września 2024

Inność nie jest dziwna ani śmieszna, inność jest normalna i fajna. Naucz dziecko ją doceniać i cenić



2015-11-15 12:00:00 (ost. akt: 2015-11-15 12:18:31)

Autor zdjęcia: PK

Podziel się:

Młodych ludzi otacza język nienawiści, który atakuje z każdej strony. „Ty downie”, „garbie”, „nieudaczniku”, „asfalcie”. Jak często takie określenia padają z ust rodzica? Z kolei w polskiej szkole najgorzej być biednym. Dyskryminują uczniowie, ale i nauczyciele. Każda inność powoduje, że dziecko jest izolowane i zastraszane. To twoja wina, drogi dorosły.



— Powtarzam moim córkom, by zawsze starały się postawić w sytuacji drugiej osoby. Jak by się czuły, gdyby były na miejscu osoby, która jest prześladowana — tłumaczy Małgosia Orzeł, mama 14-letniej Julki i 26-letniej Ani. — Moim zdaniem, by dziecko było tolerancyjne, najpierw trzeba je nauczyć empatii. Bez empatii, wrażliwości na drugiego człowieka nie przekażemy, na czym powinna polegać tolerancja. W każdym przypadku nie można pozostać obojętnym. Zawsze trzeba opowiedzieć się po konkretnej stronie, ale też w sposób, który nie rani drugiej strony. Zawsze wspominam tutaj słowa mojego ojca, który powtarzał mi, gdy byłam mała, że nie jest ważne jaką pozycję zajmujesz, jak dużo masz pieniędzy. Ważne, jakim jesteś człowiekiem i to dzięki temu zasługujesz na szacunek. Tolerancja to również szacunek, który okazujemy drugiemu człowiekowi. Kiedy nie będzie pieniędzy, pozycji, pozostanie tylko zła osoba.


— Tolerancję zaszczepili mi moi rodzice, wspaniali bardzo otwarci ludzie. Jak? Nie mam pojęcia! Od zawsze wiedziałam, że inność nie jest dziwna ani śmieszna, inność jest normalna. Istnieją różne kolory skóry, różne języki, narody ale też różne choroby i to jest normalne — mówi Marta, mama dwójki dzieci. — Każdy z nas mógł się urodzić „inny”, i ani to nasza zasługa, ani wina. Tak po prostu jest. Tolerancję staram się teraz zaszczepić mojemu synkowi, nie jest to łatwe. W telewizji wciąż słyszy się komentarze pełne nienawiści. Niestety, umysł ośmiolatka chłonie wszystko. Ostatnio opowiadał mi, jak kolega do kolegi powiedział „ty downie”, co miało być bardzo zabawne. Po długiej rozmowie o tym, czym jest zespół Downa, mój syn poznał chłopca, a właściwie młodego mężczyznę z tym zespołem. Rozmawiali i bawili się z psem. W drodze do domu usłyszałam: „mamo już nigdy nikomu nie pozwolę śmiać się z chorych na zespół Downa! Przecież Mariusz jest taki fajny! Byłam z niego dumna. Myślę, że to jest przepis. Inność trzeba poznać, bo jak się okazuje jest ona fajna i normalna.


W dzisiejszym świecie rodzice stają przed ogromną liczbą wyzwań, którym muszą stawić czoła.

— Mój syn miał garb, nie było może go widać aż tak mocno, ale jednak był źródłem docinków. Więcej, w czasie lekcji wychowania fizycznego nauczyciel zaczął śmiać się z syna: „ale ty jesteś garbaty”. To było okropne — opowiada Agnieszka, mama 16-letniego Kuby. — Kuba wrócił do domu i opowiedział, co się wydarzyło na lekcji wuefu. Koledzy byli zszokowani, bo lubią syna i reakcja pedagoga, człowieka, który powinien był autorytetem, była dla nich zaskoczeniem. I to oni go pocieszali. I mogę powiedzieć, że mój syn jest bardzo tolerancyjny, mimo tego co przeszedł.

I jest nim choć często staje się obiektem, jeśli nie złośliwych komentarzy, to potępiających spojrzeń. 

— Mój syn po operacji nie mógł się schylać, przez co nie mógł na przykład samodzielnie wiązać sznurowadeł. 1 listopada, na cmentarzu, te nieszczęsne sznurowadła mu się rozwiązały. Mąż przyklęknął i zaczął mu je wiązać. Nie usłyszeliśmy żadnego komentarza. Było za to wiele osób, które patrzyły na to z wielką dezaprobatą — dodaje Agnieszka. — Często oceniamy kogoś, nie znając dokładnie sytuacji. A jak bardzo można się pomylić. 


W klubie trenera Andrzeja Nakielskiego trenują już czterolatkowie. I to w klubie, obok gry fair play, dzieci uczą się tolerancji.

— Staramy się w odpowiedni sposób wychowywać naszych młodych zawodników, by pamiętali o zasadach zdrowej rywalizacji. Wiadomo, że piłka nożna jest sportem bardzo kontaktowym i zdarzają się faule. Jeśli już tak się stanie, to przekazujemy, że trzeba przeprosić, podać rękę — tłumaczy Andrzej Nakielski, trener. — Nasi młodzi zawodnicy dużo uczą się w trakcie wyjazdów. Współpracujemy z trzema klubami włoskimi, jednym francuskim. Jeździliśmy do Francji, gdzie graliśmy z drużynami z Afryki. Japońscy zawodnicy przyjeżdżali do naszych rodzin, nocowali w naszych domach. Byłem piłkarzem zawodowym i z mojej perspektywy oceniam, że sport łączy, jest ponad podziałami. Oczywiście młodzi ludzie muszą być odpowiednio prowadzeni przez trenera. Bardzo skuteczne są akcje UEFA. Rodzice oglądają z nami jeden z filmów akcji UEFA Respect (Szanuj przeciwnika, szanuj różnorodność, szanuj grę — red.). Tam przedstawione są specjalne scenki, w których np. rodzic krzyczy na sędziego, na chłopca, trenera. Przez kilkanaście lat odbywałem setki rozmów z rodzicami i nic nie przynosiło efektów. Myślę, że nie ma lepszej metody od sportu, który uczy tolerancji. Wielu moich zawodników, gdyby nie piłka, mogłoby naprawdę źle skończyć. Dziś są fajnymi facetami, którzy na treningi przyprowadzają swoich synów.

Kto jest Kim - Kto.wm.pl

Andrzej Nakielski

Ocena: 100% (20 głosów)

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB