Czwartek, 21 listopada 2024

Gdy pojawia się dziecko, mężczyzna idzie na bok



2015-12-20 10:00:00 (ost. akt: 2015-12-20 09:38:12)

Autor zdjęcia: archiwum

Podziel się:

Mężczyzna pragnie przede wszystkim, żeby jego partnerka go akceptowała i doceniała. Kobiety jednak tego nie robią, a kiedy pojawia się dziecko poświęcają mu się bez reszty. O tym, co robimy źle rozmawiamy z Katarzyną Miller, psychoterapeutką, pisarką i poetką.



— Mówi się, że ciąża zwykle zbliża partnerów do siebie. Przyszli rodzice szykują się na przyjście dziecka, razem wszystko planują, organizują, czekają. Gdy rodzi się maluch wiele się zmienia, cała uwaga matki skupiona jest na noworodku. I kobieta odtrąca mężczyznę. Dlaczego?



— W Polsce nie ma przekonania, że partner jest najważniejszą dla nas osobą. Mężem, rodzicem, kochankiem, przyjacielem czy w końcu w ogóle osobą, z którą się żyje. Powinien znaleźć się na pierwszym miejscu, a u nas tak się nie dzieje. Ta pozycja zarezerwowana jest dla dzieci, a właściwie to nie mamy szacunku i dla siebie. Dzieci stają się dla nas rodzajem inwestycji w przyszłość. I dla nich też nie mamy szacunku. Traktujemy je instrumentalnie, bo ktoś nam na starość musi podać szklankę wody. Nie mówię tutaj o osobach nastawionych na prawdziwe rodzicielstwo, których na szczęście jest coraz więcej. Niestety u nas często dzieci „się ma”. Rzadko kto myśli o tym, by zanim zostanie rodzicem, pocieszyć się życiem, poznać je, wiedzieć, co chcemy dzieciom przekazać. Dojść do przekonania, że to nie dzieci są dla nas, a my dla nich. Wiele rzeczy robimy bezmyślnie. Trzeba wyjść za mąż, trzeba mieć dzieci, ułożyć sobie życie. To ułożenie polega na tym, że zajmujemy się tym, czy jest obiad, kto odprowadza dzieci, kto wyjeżdża na wakacje i z kim, kto wyprowadza psa. Oczywiście bardzo mocno przesadzam, ale nie zmienia to faktu, że mamy przekonanie, że ważniejsze jest dla nas to, by ugotować obiad niż pogadać z dzieckiem.



— Dlaczego mężczyzna przestaje być atrakcyjny dla kobiety i staje się jedynie „ojcem dziecka”? 



— No tak, był potrzebny, by na świecie pojawiło się dziecko i by kobieta wiedziała, czym ma się zająć w życiu.
A dziecko z kolei staje się wyznacznikiem naszego poczucia wartości. Mam dzieci, więc wszystko jest w porządku. Spełniłam się jako człowiek, kobieta. Wiem, co robić, jak żyć. Gotować, ubierać, karmić i wychowywać. Nie mamy pojęcia o wychowywaniu dzieci. To mi się właśnie nie podoba. Oczywiście ważne jest, by mieć gdzie mieszkać, co jeść i w co się ubrać. To jest podstawa. Dla poczucia sensu życia ważna jest jednak radość z tego, że jesteśmy razem, wspólny zachwyt nad tym, że te dzieci są takie cudne i radość z tego, że to wszystko wydarzyło się nam. Mówimy, że nie mamy na to czasu. Przepraszam, ale czas nie ma nic do uczuć! Tak samo długo zajmuje złoszczenie się, narzekanie czy radowanie.




— Co dzieje się z mężczyzną, którego pozbawia się tego wspólnego radowania?



— Jest zniechęcony. Kiedyś kobiety miały władzę tylko w domu. Dziś to się zmienia i odbieramy mężczyznom wiele pól, wcześniej dla nas niedostępnych. To dobrze. Marzymy o odpowiedzialnych, wychowujących dzieci mężczyznach, ale kiedy taki weźmie dziecko na ręce, to natychmiast usłyszy: „źle go trzymasz”. I po takiej ripoście już nie zrobi tego po raz drugi. Przecież kobiety też nie lubią być krytykowane. Partnerowi trzeba pokazać, co ma robić miło, serdecznie i spokojnie oraz koniecznie pochwalić go: „jak ty cudnie z tym dzieckiem na ręku wyglądasz”, powiedzieć „jaki ty jesteś męski”. Męski! Zwykło się mówić, że facet, który zostaje w domu z dzieckiem, to ciaptak. Broń Boże! To dopiero jest mężczyzna! Taki, który ugotuje, przewinie, potrafi zadbać o dziecko, kiedy mamy nie ma dwa dni w domu. To jest męski facet!

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB