Kobiety częściej od mężczyzn stawiają sobie zbyt wygórowane zadania do realizacji i wiecznie gonią za nieosiągalną doskonałością. Potrafią stworzyć sobie niezłe piekło. O tym, dlaczego chcemy być idealne mówi Dorota Mroczkowska, psycholog.
— Kobiety postanawiają: będę lepszą matką, zrobię prawo jazdy, nauczę się hiszpańskiego, schudnę 20 kg, będę lepszą kochanką, awansuję. Czy zżera nas nadmierne dążenie do perfekcjonizmu?
— Postanowienie, że chcemy coś zmienić jest dobre. Prowadzi nas do wzrostu, dojrzewamy, chcemy być lepsze, inne. Jednak skrajny perfekcjonizm potrafi zatruć życie, nie tylko osobie zainteresowanej, ale i jej otoczeniu. Świat nie jest doskonały. Dążenie do bycia idealnym rodzi nadmierne wymagania, którym nie można sprostać. Taka sytuacja jest źródłem stresu, który w konsekwencji może wywołać zmiany chorobowe. Badania naukowe pokazują, że perfekcjonizm współwystępuje z zaburzeniami odżywiania, depresją, zaburzeniami lękowymi, nerwicą natręctw i obsesyjnym poprawianiem czy ukrywaniem niewielkich niedoskonałości własnego ciała, ze zbieractwem oraz zaburzeniami osobowości.
— Dlaczego kobieta odczuwa przymus bycia idealną?
— W mediach lansuje się obraz kobiety zadbanej, która jest inteligentna, uśmiechnięta. Nie dość, że pięknie wygląda, to ma szczęśliwe dzieci, zadowolonego mężczyznę u boku, świetną pracę. Porównujemy się do tego ideału i cóż widzimy? Wymagającego szefa w pracy, zmęczonego męża, niepozmywane naczynia w kuchni, w lustrze zmarszczki pod oczami, których nie powinno jeszcze być. Postanawiamy więc, że to trzeba zmienić! Najlepiej wszystko naraz.
— Czy dążymy do perfekcjonizmu dla siebie, czy dla innych?
— Niestety, dość często kobieta słyszy, że jest gorsza, a jeśli „nie jestem dość dobra, muszę się bardziej postarać”. Istotne jest: jak bardzo „muszę”. Bycie jednocześnie dobrą matką i świetnym pracownikiem często jest złudzeniem, bo jeśli zaangażuję większość zasobów w realizację jednych czynności, to na inne zostanie mniej czasu, energii, chęci. Dylemat, który często towarzyszy matkom, czy „powinnam zostać w domu z dzieckiem aż skończy trzy lata, czy skorzystać z propozycji awansu?” — rodzi wewnętrzny konflikt.
— W jaki więc sposób pozbyć się ze słownika słowa „muszę”?
— Przymus może dotyczyć różnych sfer życia, ale najczęściej wiąże się z lękiem, że nie dam rady. A jeśli nie dam rady, to jestem do niczego. Takim myślom towarzyszą na ogół złość, smutek, obniżenie samooceny. Istotna jest odpowiedź na pytanie: dlaczego „muszę”? Zmiana myślenia z „muszę” na „mogę” daje nowe możliwości: motywuje i wspiera, a nie ogranicza i zniechęca. Wprowadźmy na jeden dzień zmianę w swoim sposobie myślenia i zobaczymy jakie będą efekty.
— Do czego może doprowadzić sytuacja, że zbyt wysoko stawiamy sobie poprzeczkę?
— Do wycieńczenia, niskiej samooceny. Tak się staramy, a nic nam nie wychodzi. Może też doprowadzić do kryzysu w związku, wypalenia zawodowego, ostatecznie nawet do zmian chorobowych w sferze psychosomatycznej.
— Czy z perfekcjonizmu możemy się wyleczyć?
— Na szczęście z destrukcyjną stroną perfekcjonizmu można sobie poradzić zgłaszając się na terapię. Trzeba umieć przyznać przed samą sobą, że jestem do zaakceptowania taka, jaka jestem, a nie warunkowo, tylko wtedy, kiedy jestem doskonała. Pozwólmy sobie na popełnianie błędów.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez