Mężczyzna, łóżko, na termometrze 36,8 stopni... wzywać karetkę czy też nie? A może wystarczy po prostu mu współczuć i go przytulić? O tym jak chorują mężczyźni rozmawiamy z Alicją Maulud, psychoterapeutą z Olsztyna.
— Słabość mężczyzny ujawnia się w momencie, kiedy staje oko w oko z przeziębieniem...
— Mimo że kobiety określane są jako słaba płeć, tak naprawdę są silniejsze od mężczyzn. Z mojego doświadczenia wiem, że częściej zgłaszają się po pomoc psychoterapeutyczną. Nie oznacza to jednak, że mężczyźni jej nie potrzebują. Oni po prostu są bardziej skryci.
— Dlaczego chorujemy inaczej od kobiet?
— Bo jak choruje mężczyzna, to cierpi cała rodzina. Zresztą swoją chorobę manifestuje na różne sposoby: zdarza mu się marudzić, nie ma humoru, trzeba mu we wszystkim usługiwać i pomagać. Z drugiej strony dzieci mają chodzić na paluszkach, aby go nie denerwować.
— A kobieta?
— Kiedy ma te 37,5, nawet nie zwraca na to uwagi, bo obowiązki są dla niej ważniejsze. Dzieci, dom rodzina... Zdarza się przecież, że kobiety z temperaturą chodzą do pracy. Mężczyzna niestety rozkłada się i wówczas cały dom choruje. Kobieta ma mocniejszą psychikę. Mężczyzna często po tragicznym wydarzeniu zamyka się w sobie i nie chce o tym rozmawiać. Jak wspomniałam, on rzadziej korzysta z pomocy psychoterapeuty, bo uważa, że sam sobie z tym poradzi. Kobieta lubi wszystko z siebie wyrzucić, wygadać się.
— Może po prostu potrzebujemy więcej czułości i na łopatki rozkłada nas pierwsze lepsze przeziębienie. Chodzi o to, aby domownicy zwrócili na nas uwagę?
— Zdarza się, że mężczyźnie brakuje czułości w domu, a kiedy przyjdzie choroba, to wówczas upomina się o nią. Może ktoś go przytuli i pogłaska. W ten sposób otrzymuje to, czego nie ma na co dzień. Ponieważ jest samcem i głową rodziny głupio mu jest upominać się o czułość, a jak jest chory, to wszystko mu wolno, puszczają wszystkie hamulce. Tatuś jest chory, to żonka się przytuli i córeczka się przytuli.
— I to jest ten „klucz” pozwalający zrozumieć chorobę mężczyzny. Przeziębienie jest swego rodzaju wentylem bezpieczeństwa. To przez nie możemy okazać nieco swojej słabości i nie musimy zgrywać samców.
— Tak, właśnie. W momencie przeziębienia nie musi być twardzielem, który jest najsilniejszy. Ma przyzwolenie na to, aby poleniuchować, wyłączyć się i pobyć oczkiem w głowie całej rodziny.
— Czyli do przeziębienia mężczyzny należy podejść umiejętnie?
— Kiedy mężczyzna jest chory, otoczmy go opieką. Przytulmy, pocałujmy i współczujmy. Niech w tym czasie pobędzie trochę dzieckiem, któremu więcej wolno.
Wojciech Kosiewicz
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez