Piątek, 22 listopada 2024

Kryminały zawsze kończą się lepiej


2016-03-24 17:05:14 (ost. akt: 2016-03-24 17:44:15)

Autor zdjęcia: Małgorzata Adamczewska

Podziel się:

— Moja bohaterka uwodzi i wykorzystuje — mówi Joanna Jodełka, autorka kryminałów, w tym wydanej właśnie "Wariatki", w rozmowie o pewnym szpitalu, aptece i planach na przyszłość.

— Czy podczas pisania "Wariatki" szpital stał się Twoim drugim domem? Tam odgrywa się akcja powieści.



— Szpital i apteka, bo Wariatka jest specjalistką od proszków przecież. Ja nie jestem. Do apteki chodzę i byłam w dwóch różnych szpitalach psychiatrycznych, w Siedlcach, i w Poznaniu. Rozmawiałam tam z przemiłymi lekarzami, ale bez narzucania się, nie byłam tam ciągle, tylko kilka razy. Usłyszałam też kilka historii, zapytałam o kilka chorób, od przemiłej pani psychiatry dostałam potrzebne książki, parę zamówiłam, żeby się podszkolić. A potem… To już tylko szpital miałam w głowie. Pamiętam, że sama chciałam już z niego wyjść, wściekając się, że tkwię tam na własne życzenie. Reszta akcji dzieje się w drugim dla mnie wrogim miejscu, czyli galerii handlowej. Jedną i drugą przestrzeń uważam za sztuczną i surrealistyczną. Mogłam oszaleć, ale chyba tylko się namęczyłam, tęskniąc na wolnym powietrzem. Mnie się bardzo udziela klimat, który mam w głowie. Nie raz wyszłam w bluzie na śnieg, bo akcja się latem działa. Przy „Wariatce" obiecałam sobie, że następna fabuła będzie płynąć w chmurach, na przestworzach jakiś, a nie w pomieszczeniach zamkniętych. 



— Bohaterką "Wariatki" jest Joanna, pisarka. Cóż za zbieg okoliczności! 


— Zbieg okoliczności? Nie! Zabieg raczej przemyślany, który mnie teraz prześladuje pytaniami. Zaczęło sie od „Kryminalistki" i chodziło o to, by jak najbardziej związać czytelnika z główną bohaterką, która na pierwszej stronie przyznaje się, że zabiła dwie osoby. 



— Zostawmy na razie morderstwo i wróćmy do tego zbiegu okoliczności. Korzystasz z tego swojego autorskiego boskiego prawa, by przerzucać pomost pomiędzy fikcją a rzeczywistością, przemycać jakieś wątki z życia wzięte?

— Zawsze związani jesteśmy najmocniej z ludźmi, których znamy, więc jeśli piszę w pierwszej osobie jako ja, i jeszcze sugeruję, że można mnie zobaczyć na zdjęciu, na okładce, to mam nadzieję budzić większe zaufanie i współczucie. Taki wybieg! Ale poza tym powierzchownym opisem, zbliżonym do mnie, to jest to od początku do końca wymyślona historia… I nie ma związku ze mną, no może powtarzająca się w rodzinie rada "romans jakiś napisz lepiej", na który reagowałam znacznie bardziej nerwowo niż moja bohaterka, choć ona też się wścieka. Co śmieszne przez to powtarzanie nawet się z taką myślą oswoiłam i może melodramat jakiś w chmurach… Kiedyś. Jakaś odmiana by się przydała: kryminały zawsze się dobrze kończą raczej, a taki melodramat — niestety. 



— A sukcesy cię przerażają, bo czytelnicy oczekują jeszcze więcej, czy raczej odblokowują, dają energię?


— Mnie nawet najmniejszy, telefon, wiadomość, wpis na Facebooku, cieszy jak dziecko. Wtedy wiem, że dla kogoś to jest. Ja składam litery i rodzajem szyfru próbuję opisać świat, który jest za moimi zamkniętymi oczami, a ktoś po drugiej stronie druku, odczytuje wiadomość i maluje w głowie własne obrazy snując moją opowieść. Jeśli ta zabawa sprawia przyjemność, to znaczna jej część jest po mojej stronie. A może nawet jeszcze więcej, bo jeśli ktoś mnie powiadamia, że zaspał do pracy, bo czytał w nocy, to on ma jakieś poranne problemy, a ja duże zadowolenie pół dnia. Egoistyczne to, wiem. A poważnie - pisanie to bardzo samotne zajęcie, przez długi czas, więc człowiek bardzo łaknie aprobaty dla tego, co robi, więc jeśli zasłużyłam, proszę mnie chwalić, bo ja siebie samą krytykuje wystarczająco. 
 


— Co planujesz po "Wariatce"?



— Z Hanią Cygler napisałyśmy razem projekt komediowo-obyczajowego serialu o czterech kobietach pisarkach na podstawie jej książki “Złodziejki czasu”. Może kiedyś pokaże się na ekranie. Znajoma wróżka mówiła, że tak. To Hania również wymyśliła na jakim pomyśle może się opierać część trzecia, czyli kolejna po "Wariatce" i "Kryminalistce". Nie zdradzę, powiem tylko, że ciarki przeszły mi po karku, z wrażenia. Takie to dobre, podchwytliwe i przekorne… Powiem tylko, że będzie to kontynuacja, i będzie to zupełnie nowa, oddzielna, zupełnie inna historia Joanny, pisarki kryminałów.

Rozmawiał Marcin Wilk

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB