Z dr Anną Zdanowską-Ruskań, wojewódzkim konsultantem ds. pediatrii, rozmawiamy o obowiązkowych szczepieniach dzieci i szukamy odpowiedzi czy szczepionek trzeba się bać.
— Zacznijmy od trójskładnikowej szczepionce przeciw odrze, śwince i różyczce, którą podaje się w okresie 13-14 miesiąca życia. Czy prawdą jest to, że może przyczynić się do autyzmu?
— Przeprowadzone badania nie potwierdziły tego w żadnym stopniu. To co słyszymy, czy czytamy w internecie, często jest niezweryfikowane przez lekarzy i ekspertów. Nie można na podstawie obiegowych opinii wysuwać daleko idących wniosków. Prawda jest taka, że od kiedy przeprowadzane są szczepienia nie ma zachorowań na świnkowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych czy zapalenie jąder. Wspomniana szczepionka zrobiła wiele dobrego, jeżeli chodzi o zdrowie, zarówno w populacji dzieci, jak i dorosłych.
— No tak, ale słysząc różne głosy w tym temacie, rodzice zaczynają się zastanawiać... szczepić czy nie szczepić?
— Proszę pana, ja dla przykładu nie jestem elektrykiem i w związku z tym nie wiem, jak prąd podłączyć. Co z tego, że ktoś mi podpowie, jak to zrobić... Okazuje się, że wszyscy znamy się na medycynie. Trzeba zawierzyć fachowcom.
— No tak, ale zdarzają się przecież sytuacje, kiedy dziecko ma osłabiony układ immunologiczny. Czy nie może zdarzyć się przypadek, że szczepionka komuś zaszkodzi?
— Problemem są wrodzone zaburzenia braku odporności u dzieci. Wówczas, po podaniu szczepionki ich organizm nie wytworzy przeciwciał, ale największym problemem w przypadku ciężkich zaburzeń odporności jest szczepienie przeciwko gruźlicy, bo przy braku wrodzonej odporności — może skutkować np. zachorowaniem na gruźlicę.
— U nas szczepienie jest obowiązkowe. Co to oznacza?
— Chodzi o to, że nasze państwo ma obowiązek, aby obywatelom zabezpieczyć szczepienia. Oczywiście rodzić może, zgodnie z prawami pacjenta, nie wyrazić zgody na szczepienie.
— Niektórzy z rodziców uważają, że lepiej jest przyjąć serię szczepionek oddzielnie przeciw konkretnym chorobom, niż jedną tzw. skojarzoną np. popularną DTP przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi. Jak to jest właściwie?
— Szczepionki skojarzone są bezpieczne, w ich skład może wchodzić aż siedem antygenów. Sprawny układ immunologiczny jest w stanie je rozróżnić i prawidłowo wytworzyć przeciwciała. Mówi się również o wzmacnianiu jednego antygenu przez drugi, poza tym jest to jedno wkłucie. Nie słyszałam o ciężkich powikłaniach poszczepiennych w naszym regionie, które wymagałyby leczenia szpitalnego.
— Pani jest lekarzem, więc pani reprezentuje stanowisko medyczne...
— Ja reprezentuję stanowisko takie, jak towarzystwa naukowe. W ostatnich latach w naszym regionie nie słyszałam o żadnych powikłaniach poszczepiennych, nikt nie znalazł się na intensywnej terapii i nikt nie zginął.
— No dobrze, a co z toksyczną substancją konserwującą, która używana jest w starszych typach szczepionek, podobno również tych przeznaczonych dla dzieci?
— Wiem, chodzi panu o tiomersal... Gdzie pan to usłyszał lub przeczytał? Tiomersal we współczesnych szczepionkach nie jest stosowany.
— Więc warto było z panią porozmawiać. Rozwiewa pani wątpliwości...
— Medycyna idzie do przodu. Szczepionki są naprawdę nowoczesne i nie wywołują niepożądanych objawów. Moim zdaniem, jedynym problemem jest tylko cena szczepionek, która powinna być niższa.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez