W sobotę, 30 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Sprzeciwu Wobec Bicia Dzieci. Chirurdzy ze szpitala dziecięcego podkreślają, że to właśnie od nich zależy, czy uda się zapobiec nieszczęściu. O tym mówi dr n. med. Michał Szostawicki, chirurg z Oddziału Klinicznego Chirurgii i Urologii Dziecięcej Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.
— Na co dzień leczy pan dzieci z różnymi urazami, zarówno w poradni chirurgicznej, jak i na oddziale chirurgicznym. Czy te obrażenia, które są wynikiem przemocy stosowanej przez rodziców, różnią się od innych wypadków?
— Naszym zadaniem, jako lekarzy, jest przede wszystkim leczenie urazu, a wtórną sprawą jest ocena, czy uraz jest przypadkowy, czy nie. Jednak i tym się zajmujemy, żeby pomóc dzieciom, których sytuacja rodzinna budzi niepokój. Mamy do tego szereg narzędzi i doświadczenie. Często, zwłaszcza u małych dzieci, sprawa stosowania przemocy jest oczywista, ale są też sytuacje, gdy mamy wątpliwości. Wówczas obserwujemy rodziców, ich zachowanie wobec dzieci. Jesteśmy też czujni, jeśli wywiad z rodzicem nie pasuje do rodzaju obrażeń, mechanizmu urazu.
— Jakie urazy są najczęściej efektem pobicia dziecka?
— Nie ma reguły. Mogą to być urazy głowy, kończyn, ale też narządów wewnętrznych. Najpoważniejsze są ciężkie urazy czaszkowo-mózgowe. Jeżeli zostanie ciężko uszkodzony centralny układ nerwowy, sytuacja potrafi być dramatyczna...
— Kto najczęściej jest sprawcą przemocy? Rodzic?
— Małe dzieci są najczęściej bite przez najbliższych: matkę, ojca, konkubenta, nierzadko pod wpływem alkoholu. Natomiast większe dzieci są bite nie tylko przez dorosłych, ale też przez inne dzieci. Jeśli nastolatek zostaje pobity przez innego nastolatka, to też jest przemoc.
— Czy z pana obserwacji problem przemocy wobec dzieci narasta?
— Może nie tyle problem jest coraz większy, co jego wykrywalność. Gdy jakiś przypadek zostaje nagłośniony przez media, ludzie zaczynają częściej reagować na przemoc, zgłaszać przypadki maltretowania dzieci. Taka reakcja przestaje być uważana za wtrącanie się w sprawy dalszej rodziny czy sąsiadów. Wprawdzie jeśli ktoś stanie w obronie dziecka, to w pewnym sensie wystąpi przeciw tej rodzinie. Ale tak trzeba, bo w przeciwnym razie dziecko może naprawdę źle skończyć.
— Zdarza się, że pobite dzieci wracają do szpitala po jakimś czasie znowu z tego samego powodu?
— Na szczęście rzadko. Jeśli już wracają, to zazwyczaj dlatego, że konsekwencje urazu mogą się ciągnąć w przyszłości. Ale na zjawisko przemocy można też spojrzeć znacznie szerzej. Światowa Organizacja Zdrowia definiuje przemoc również jako zaniedbanie, zaniechanie właściwej opieki. A więc jeśli dziecko zostaje niechcący poparzone przez rodzica, to z jednej strony jest to nieszczęśliwy wypadek, ale z drugiej zaniedbanie, które skutkuje narażeniem dziecka na cierpienie, a więc przemoc. Mieliśmy małe dzieci, które były oparzone dwukrotnie w krótkim odstępie czasu. Ciężko takie przypadki nazwać rzeczywistą przemocą, ale jest to jakaś nieprawidłowość. I w takich sytuacjach, kiedy rodzice okazują się w jakiś sposób niewydolni wychowawczo, również zastanawiamy się, czy rodzina nie potrzebuje pomocy.
— Czy szpital pomaga krzywdzonemu dziecku też pozamedycznie?
— Naszym podstawowym i najważniejszym zadaniem jest wyleczenie dziecka z urazu, ale też los dziecka po wypisie nie jest nam obojętny. Zależy nam na tym, żeby rodzice właściwie kontynuowali opiekę nad dzieckiem i jego leczenie w domu. Jeśli podejrzewamy dysfunkcyjność rodziny, uruchamiany całą machinę administracyjną, której spoiwem są Niebieska Karta, pomoc społeczna i ewentualnie sądy. Wielokrotnie pobyt bitego dziecka w naszej poradni lub na oddziale jest dla niego szansą na przerwanie przemocy. Nie tylko leczymy dziecko, ale też rozpoczynamy procedurę, która - we współpracy z innymi placówkami – ma za zadanie przerwać łańcuch przemocy.
- Jak pomóc?
- W Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie od lat przywiązujemy wagę do kompleksowej i holistycznej opieki medycznej nad dzieckiem oraz ciągłości opieki w sytuacjach wymagających interwencji innych instytucji. W związku z powyższym nasz szpital należy do nielicznych w Polsce, w których jest zatrudniony asystent do spraw opieki społecznej.
Asystent w szpitalu
Za koordynację opieki nad dzieckiem wymagającym opieki nie tylko medycznej, ale i wsparcia innych instytucji odpowiada w Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie mgr Ewa Sawicka-Tarapata, asystent ds. opieki społecznej.
- W naszym szpitalu obowiązuje procedura, zgodnie z którą każdy pracownik medyczny ma obowiązek powiadamiania mnie na specjalnym dokumencie o tym, że dziecku może dziać się krzywda ze strony opiekunów – podkreśla Ewa Sawicka-Tarapata. - Analizuję każdą sytuację i przekazuję informację o problemie specjalistycznym placówkom. W 2015 roku wpłynęły do mnie 24 zgłoszenia z całego szpitala. Wśród zgłaszanych problemów były m. in.: podejrzenie molestowania, podejrzenie przemocy fizycznej w rodzinie, zaniedbanie higieniczne, dietetyczne i lecznicze dziecka, trudny kontakt lub brak kontaktu z rodzicami podczas pobytu dziecka w szpitalu, brak opieki lekarskiej podczas ciąży, choroba alkoholowa jednego z rodziców, konieczność ustalenia opiekuna prawnego dla dziecka (niepełnoletnia matka). Problem przemocy najczęściej obserwowaliśmy u dzieci poniżej pierwszego roku życia. We wszystkich wymienionych przypadkach kontaktowałam się z Ośrodkami Pomocy Społecznej. Zgłosiłam potrzebę pomocy w opiece nad dzieckiem, pomocy finansowej oraz diagnozy środowiskowej. W ośmiu przypadkach wystąpiliśmy do sądu i prokuratury z powodu podejrzenia przemocy fizycznej, podejrzenia molestowania i ustalenia prawnego opiekuna.
Liczba zgłoszeń podejrzenia przemocy wobec dziecka, zgłoszona przez pracowników medycznych w ostatnich latach:
* 2015 r. - 24 zgłoszenia
* 2014 r. - 35 zgłoszeń
* 2013 r. - 38 zgłoszeń
* 2012 r. - 28 zgłoszeń
W 2016 r. odnotowaliśmy dotąd 11 zgłoszeń.
W Polsce zakaz stosowania przemocy wobec dzieci regulowany jest Ustawą o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie i Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym. Od 2010 roku zapisany jest w nich zakaz stosowania jakichkolwiek kar cielesnych wobec dzieci przez osoby wykonujące władzę rodzicielską oraz sprawujące opiekę lub pieczę nad małoletnim, postulowany przez Rzecznika Praw Dziecka.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez