Przychodzi ankieter i pyta, czy jesteśmy eko. Co słyszy? Że oczywiście jesteśmy. Tylko kto w takim razie porzuca w lesie te wszystkie pralki i lodówki?
Akcja Sprzątania Świata 2016 kończy się w niedzielę. Czas jednak posprzątać śmieci wokół siebie, ale i te w głowie.
— Mam sąsiada, który co roku jesienią zbiera wszystkie liście, gałęzie i odpady, które zgromadził w ogrodzie i rozpala wielkie ognisko. Wrzuca do niego co ma pod ręką — plastikowe butelki, woreczki, śmieci. Cała okolica tonie w brunatnym dymie. Nie pomagają prośby. Co najwyżej na chwilę zagasi ognisko — opowiada pani Monika, mieszkanka Dajtek. — A co roku chwali się, że wyhodował w ogródku ekologiczne rzodkiewki! To przerażające i najgorsze, że nie trafiają do niego żadne argumenty.
To nie jest odosobniony przypadek, choć uważamy się za ekologów. Według badań większość z Polaków deklaruje selektywną zbiórkę odpadów (91,3 proc.), chroni przyrodę wokół siebie (94,6 proc.), nie marnuje i chroni wodę (95,4 proc.) oraz racjonalnie używa energii (96,9 proc.). Codzienność? Śmieci zalegające w lasach. Tylko w tym roku straż miejska miała 709 zgłoszeń o zaśmiecaniu i podjęła 1931 interwencji.
— Obserwujemy, że zjawisko np. nielegalnych wysypisk, lodówek czy odpadów budowlanych wciąż utrzymuje się na stałym poziomie — zauważa Kamil Sułkowski ze Straży Miejskiej w Olsztynie. — Pozytywne jest jednak to, że coraz częściej udaje nam się złapać osobę wyrzucającą odpady w niedozwolonym miejscu na gorącym uczynku.
Największy pożar odpadów ostatnich lat strażacy odnotowali w maju tego roku w Olsztynie. Spłonęła olsztyńska parowozownia przy ulicy Zientary- Malewskiej. Warunki gaszenia budynku były bardzo trudne ze względu na duże zadymienie i trujące fluorowodory i chlorowodory wydzielające się z palących się odpadów budowlanych. Strażacy musieli założyć aparaty tlenowe. Z dymem poszło 400 metrów sześciennych śmieci. Starty wyniosły milion złotych. W tym roku strażacy byli wzywani do 15 pożarów dzikich wysypisk śmieci na terenie Olsztyna i powiatu olsztyńskiego.
— Kilka lat temu mieliśmy ciągłe wezwania do pożarów odpadów na Likusach. Mężczyzna przetrzymywał w garażu odpady plastikowe, które co jakiś czas ulegały zapaleniu — relacjonuje Sławomir Filipowicz rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie. — Niby zdajemy sobie sprawę z zagrożeń, a wciąż palimy odpady. Nie powstrzymuje nas nawet wiedza, jakie szkodliwe substancje trafiają do atmosfery jeśli spalimy np. plastikową butelkę. Owszem jest większa świadomość, ale ludzi trzeba wciąż edukować. I przekonywać, że środowisko to ich dom i trzeba o niego dbać.
— Mam sąsiada, który co roku jesienią zbiera wszystkie liście, gałęzie i odpady, które zgromadził w ogrodzie i rozpala wielkie ognisko. Wrzuca do niego co ma pod ręką — plastikowe butelki, woreczki, śmieci. Cała okolica tonie w brunatnym dymie. Nie pomagają prośby. Co najwyżej na chwilę zagasi ognisko — opowiada pani Monika, mieszkanka Dajtek. — A co roku chwali się, że wyhodował w ogródku ekologiczne rzodkiewki! To przerażające i najgorsze, że nie trafiają do niego żadne argumenty.
To nie jest odosobniony przypadek, choć uważamy się za ekologów. Według badań większość z Polaków deklaruje selektywną zbiórkę odpadów (91,3 proc.), chroni przyrodę wokół siebie (94,6 proc.), nie marnuje i chroni wodę (95,4 proc.) oraz racjonalnie używa energii (96,9 proc.). Codzienność? Śmieci zalegające w lasach. Tylko w tym roku straż miejska miała 709 zgłoszeń o zaśmiecaniu i podjęła 1931 interwencji.
— Obserwujemy, że zjawisko np. nielegalnych wysypisk, lodówek czy odpadów budowlanych wciąż utrzymuje się na stałym poziomie — zauważa Kamil Sułkowski ze Straży Miejskiej w Olsztynie. — Pozytywne jest jednak to, że coraz częściej udaje nam się złapać osobę wyrzucającą odpady w niedozwolonym miejscu na gorącym uczynku.
Największy pożar odpadów ostatnich lat strażacy odnotowali w maju tego roku w Olsztynie. Spłonęła olsztyńska parowozownia przy ulicy Zientary- Malewskiej. Warunki gaszenia budynku były bardzo trudne ze względu na duże zadymienie i trujące fluorowodory i chlorowodory wydzielające się z palących się odpadów budowlanych. Strażacy musieli założyć aparaty tlenowe. Z dymem poszło 400 metrów sześciennych śmieci. Starty wyniosły milion złotych. W tym roku strażacy byli wzywani do 15 pożarów dzikich wysypisk śmieci na terenie Olsztyna i powiatu olsztyńskiego.
— Kilka lat temu mieliśmy ciągłe wezwania do pożarów odpadów na Likusach. Mężczyzna przetrzymywał w garażu odpady plastikowe, które co jakiś czas ulegały zapaleniu — relacjonuje Sławomir Filipowicz rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie. — Niby zdajemy sobie sprawę z zagrożeń, a wciąż palimy odpady. Nie powstrzymuje nas nawet wiedza, jakie szkodliwe substancje trafiają do atmosfery jeśli spalimy np. plastikową butelkę. Owszem jest większa świadomość, ale ludzi trzeba wciąż edukować. I przekonywać, że środowisko to ich dom i trzeba o niego dbać.
Wiemy, ale udajemy, że problem nas nie dotyczy. Dziwi tylko fakt, że zamiast do darmowego punktu odbioru odpadów wywozimy zużytą lodówkę do lasu. Zadajemy sobie tyle trudu, żeby środowisku zadać kolejny cios. Jeszcze większym problemem jest podpalanie traw. Strażacy tylko w tym roku odnotowali w województwie 1430 pożarów. A wypalanie traw to jeden z najbrutalniejszych sposobów niszczenia środowiska. Zamiast działać na korzyść — wyjaławia glebę.
Profesor Zbigniew Endler, ekolog:
— Nie przyjmujemy do wiadomości, że problem zanieczyszczenia środowiska dotyczy nas, tutaj, na miejscu. Mówimy sobie: „Nie, to dzieje się w Chinach, Meksyku, Rumunii. Mnie to nie dotyczy”. To bardzo błędne myślenie i jednocześnie tragiczne. Raport WHO z tego roku był miażdżący dla Polski. 34 z 50 najbardziej zanieczyszczonych miast Unii Europejskiej leży w naszym kraju. To przeciętny Kowalski musi zmienić swoje myślenie o ekologii. Czasem zdarza się, że dzieci instruują rodziców, jak mają segregować odpady. Bo dorośli tego nie wiedzą, a najmłodsi uczą się tego w szkole. Butelkę nie do rzeki czy do jeziora, tylko do pojemnika. Każdy z nas może rozpocząć od metody małych kroków. Zacząć oszczędzać energię. Przestać rozgrzewać naszego starego diesla przez 10 minut pod oknem sąsiadów. Te nasze działania zaowocują może za kilkanaście lat, ale wtedy ze zdziwieniem stwierdzimy, że może rzeczywiście łatwiej nam się oddycha. Oczywiście potrzebne są również inwestycje. Kwestia parkingów, filtrów, napowietrzania miast i zieleni. W Katowicach wycięto 120 tysięcy drzew, w Warszawie — 160 tysięcy drzew, to zaczynam zastanawiać się, co robimy. W Nowym Jorku i Paryżu przybywa zieleni. U nas pierwszym miastem, które ocknęło się jest Kraków. Powstają tam parki, zieleńce. Otrzymaliśmy przyrodę w prezencie, więc naszym obowiązkiem jest ją chronić i o nią dbać.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez