Miłość kwitnie nie tylko nocami w klubach, ale także od poniedziałku do piątku w urzędach i biurach. O romansowaniu w miejscach pracy rozmawiamy ze znanym seksuologiem — Zbigniewem Lwem-Starowiczem.
— Czy romansowanie w pracy jest dobrym pomysłem?
— Jeżeli związane jest to ze zdrada, to oczywiście nie za bardzo.
— No tak, ale przez romans możemy rozumieć też intymny związek współpracowników w pracy.
— Jeżeli dwoje dorosłych ludzi chce coś robić, to jest to ich sprawa. Nie możemy wydawać żadnych dyrektyw. Dorośli ludzie mogą robić, co chcą i sami ponoszą za to odpowiedzialność. Nikt nie może im niczego zabronić.
— Czy nie burzy to relacji między tym, co zawodowe a prywatne i czy nie wpływa negatywnie na relacje z innymi pracownikami?
— Nie ma tu reguł. Jeżeli mówimy o dwóch osobach pracujących w dużej firmie, która zatrudnia tysiąc osób, to oni po prostu w takim wypadku będą ginąć w tym tłumie i nikogo to nie będzie obchodzić. Inaczej jest, kiedy w firmie pracuje 10 osób. W związku z tym może to burzyć relacje między pracownikami.
—
Czy uprawianie seksu w pracy jest dopuszczalne?
— A czy ktoś zakazuje seksu w miejscu pracy?
— A istnieje granica zgorszenia?
— Od swoich pracowników oczekuję dobrze wykonanej pracy, a co robią poza tym za bardzo mnie nie obchodzi. Myślę, że większość pracodawców tak podchodzi do sprawy.
— Często zdarzają się takie pracowe romanse?
— Powiem tak — nie jest to zjawisko rzadkie.
— A jak to wygląda pod względem statystyki? Polscy pracownicy są bardzo kochliwi?
— Nie jesteśmy pod tym względem nadzwyczajni. Nie wyróżniamy się w skali europejskiej.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez