Genowefa Szmidt dziś świętowała swoje 107 urodziny. Do mieszkania jubilatki zawitali bliscy. Sekret długowieczności? Codziennie pije wodę z miodem i cytryną, je płatki owsiane i ...nie żałuje sobie kieliszka.
Pani Genowefa Szmidt to i ubrać się ładnie lubi, i pośpiewać. Teraz to
już trochę rzadziej, bo siły nie te, ale był czas, że musiała obejrzeć
program „Jaka to melodia?” i ponucić pod nosem. Z okazji urodzin rozdzwoniły się telefony z Francji, z Wilna i z Niemiec. W skrzynce znalazły się kartki pocztowe nie tylko od przyjaciół, ale także z dawnych zakładów pracy. Bo kto by nie pamiętał o pani Genowefie?
Genowefa Szmidt obchodziła swoje 99 urodziny, kiedy jej nieżyjący już
syn poprosił Grażynę Wróblewską o opiekę nad swoją matką. — Przyrzekłam
mu, że zajmę się jego matką — wyznaje pani Grażyna, która sprawuje
opiekę nad panią Genowefą.
Poznały się wiele lat temu w duszpasterstwie kobiet. — Dziś Gienia
nazywa mnie swoją przyjaciółką — uśmiecha się pani Grażyna. I zdradza
sekret na długowieczność swojej podopiecznej: — Gienia codziennie pije
wodę z miodem i cytryną, je płatki owsiane i nie żałuje sobie kieliszka.
Genowefa Szmidt w Olsztynie mieszka od 1946 roku. Urodziła się w Wilnie,
tam zdała maturę. — Całe życie przepracowała w księgowości — opowiada
jej opiekunka.
Solenizantka, z trwałą na głowie wykonaną przez panią Grażynę, kieliszka
szampana sobie nie odmówiła.
— Gienia miała dokładnie 100 lat i pięć miesięcy, kiedy złamała nogę. Wtedy zaczęła trochę podupadać na zdrowiu. Wcześniej była bardzo aktywna. Do 98 roku życia jeździła na pielgrzymki — opowiada pani Grażyna. I dodaje, że nawet jak noga się zrosła, to pani Genowefa chodziła przy balkoniku.Teraz, to pani Genowefa raczej leży lub siedzi. — Jak jesteśmy same, lubimy sobie porozmawiać — dodaje pani Grażyna.
Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl
już trochę rzadziej, bo siły nie te, ale był czas, że musiała obejrzeć
program „Jaka to melodia?” i ponucić pod nosem. Z okazji urodzin rozdzwoniły się telefony z Francji, z Wilna i z Niemiec. W skrzynce znalazły się kartki pocztowe nie tylko od przyjaciół, ale także z dawnych zakładów pracy. Bo kto by nie pamiętał o pani Genowefie?
Genowefa Szmidt obchodziła swoje 99 urodziny, kiedy jej nieżyjący już
syn poprosił Grażynę Wróblewską o opiekę nad swoją matką. — Przyrzekłam
mu, że zajmę się jego matką — wyznaje pani Grażyna, która sprawuje
opiekę nad panią Genowefą.
Poznały się wiele lat temu w duszpasterstwie kobiet. — Dziś Gienia
nazywa mnie swoją przyjaciółką — uśmiecha się pani Grażyna. I zdradza
sekret na długowieczność swojej podopiecznej: — Gienia codziennie pije
wodę z miodem i cytryną, je płatki owsiane i nie żałuje sobie kieliszka.
Genowefa Szmidt w Olsztynie mieszka od 1946 roku. Urodziła się w Wilnie,
tam zdała maturę. — Całe życie przepracowała w księgowości — opowiada
jej opiekunka.
Solenizantka, z trwałą na głowie wykonaną przez panią Grażynę, kieliszka
szampana sobie nie odmówiła.
— Gienia miała dokładnie 100 lat i pięć miesięcy, kiedy złamała nogę. Wtedy zaczęła trochę podupadać na zdrowiu. Wcześniej była bardzo aktywna. Do 98 roku życia jeździła na pielgrzymki — opowiada pani Grażyna. I dodaje, że nawet jak noga się zrosła, to pani Genowefa chodziła przy balkoniku.Teraz, to pani Genowefa raczej leży lub siedzi. — Jak jesteśmy same, lubimy sobie porozmawiać — dodaje pani Grażyna.
Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez