Piątek, 22 listopada 2024

My, obrońcy praw zwierząt

2016-10-01 12:01:57 (ost. akt: 2016-10-01 12:21:40)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Podziel się:

Kochają zwierzęta i przejmują się ich losem. By zwiększyć szanse na adopcję, piszą wiersze, robią pupilom piękne fotki i szukają domów adopcyjnych. Wolontariusze-ludzie z pasją.

Wśród takich osób jest Agnieszka Dziedzic. Na co dzień studentka zootechniki, a w wolnych chwilach wolontariuszka olsztyńskiego schroniska. To ona tworzy dom tymczasowy, w którym zwierzęta są tak długo, aż po opisaniu historii i zamieszczeniu zdjęć w internecie nie znajdzie się dla nich nowy właściciel. Kiedy
bierze się takiego skrzywdzonego zwierzaka do domu, to bardzo trudno potem się
z nim emocjonalnie rozstać. Poświęcają im mnóstwo energii i uczuć.
— Ostatnio miałam w domu trzy małe kocięta. Miały kilka tygodni, trzeba było je karmić butelką, nawet nocą. Trudno, trzeba było wstawać co dwie godziny. Ich kocia mama nie mogła ich już wykarmić, więc trzeba było im natychmiast
pomóc — opowiada Agnieszka Dziedzic. — Kiedy stały się samodzielne, znalazłam im domy. Został tylko jeden - Maniuś. Jak znajduje się im nowych właścicieli? Najpierw zwykle ogłasza się w mediach społecznościowych, a kiedy to nie skutkuje, korzystamy z innych stron w internecie.
Hopla na punkcie zwierząt miała zawsze. Zwielokrotnił się po przeprowadzce do
Olsztyna. Wzięła udział w spacerach z psiakami w schronisku i wsiąkła na dłużej w środowisko ludzi, którym los zwierząt nie jest obojętny. Rok temu zapisała się na specjalne szkolenie dla wolontariuszy w schronisku. Tam poznała tajniki nauczenia podopiecznego podstawowych komend, dzięki którym będzie mu łatwiej
w przyszłości znaleźć dom. W rodzinnym Białymstoku ma już suczkę jamniczkę
— 9-letnią Dżinę. Po kursie przygarnęła 3-letniego Miśka, który jest z nią w mieszkaniu w Olsztynie. Kiedy jedzie do rodziców, zabiera go ze sobą. Psiaki
znakomicie się ze sobą dogadują. Mówi, że z raz obranej ścieżki ciężko będzie
zejść. Zaczęła więc naukę na kolejnym kierunku — technik weterynarii. Denerwuje
ją, jak ogromne zło potrafią wyrządzić ludzie zwierzętom.
— Mam w schronisku podopiecznego, który przez całe swoje psie życie doświadczał przemocy. Długo zajęło mi, by przekonał się do ludzi. To był pies z agresją lękową. Aż chce mi się płakać i to ogromnie wzruszające, kiedy
patrzę, jak się zmienia — opowiada Agnieszka. — Czuję ogromną złość, kiedy widzę osoby, które znęcają się nad bezbronnymi zwierzętami. One zasługują na naszą troskę i miłość.

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB