środa, 29 stycznia 2025

Wzgórze, które daje ukojenie i przynosi nadzieję

2016-10-09 16:00:00 (ost. akt: 2016-10-09 09:06:06)

Autor zdjęcia: archiwum

Podziel się:

23 pielęgniarki, 19 opiekunek medycznych, 15 lekarzy i 10 fizjoterapeutów. Do tego neurologopeda, instruktor terapii zajęciowej i psycholog. Tego, co robią dla nieuleczalnie chorych pacjentów w podeszłym wieku, nie da rady zmierzyć, ani wycenić. O roli Powiatowego Szpitala Pomocy Maltańskiej w Barczewie rozmawiamy z jego dyrektorem — Edytą Skolmowską.

— Kiedy wjeżdża się na wzgórze, gdzie znajduje się wiekowy budynek z czerwonej cegły, można odnieść wrażenie, że jest to miejsce wyjątkowe. Spokój i piękny widok na całe Barczewo...


— Tak niewątpliwie jest, bo nasz szpital położony jest wyjątkowo. Najważniejsi są jednak ludzie, którzy tu przebywają i pracują. To oni budują wyjątkową atmosferę.

— Jacy pacjenci przebywają w szpitalu?


— Generalnie zajmujemy się pacjentami przewlekle chorymi. Trafiają do nas głównie osoby chore i niepełnosprawne w podeszłym wieku, które mają wiele schorzeń i różnych dolegliwości. Ostatecznym powodem ich przyjęcia do nas jest wystąpienie nagłego załamania stanu zdrowia spowodowanego wylewem (udarem) lub zatrzymaniem krążenia. Człowiek jest uratowany w szpitalu, ale często dochodzi do niedotlenienia mózgu i tym samym jego uszkodzenia, nie ma więc wcześniejszej sprawności. Pozostają niedowłady połowicze, albo czterokończynowe. Pacjent wymaga wówczas całodobowej profesjonalnej opieki. Leży stale w łóżku, trzeba go nakarmić i umiejętnie pielęgnować. Niektóre z tych osób nie są w stanie odżywiać się doustnie, karmione są więc albo przez sondę, albo przez gastrostomię. Często pojawia się u nich niewydolność oddechowa, muszą być więc dodatkowo podłączone do respiratora, który za nich oddycha.

— Pacjent geriatryczny, który trafia do szpitala z udarem mózgu, często, z uwagi na swoje choroby współistniejące nie kwalifikuje się do rehabilitacji w szpitalnym oddziale rehabilitacyjnym, bo tam zakłada się intensywną rehabilitację, a jego stan zdrowia na to jednak nie pozwala. To również powód istnienia waszej placówki...


— Częścią naszych działań jest również usprawnianie pacjenta dostosowane do jego zdrowia. Udało nam się odłączyć przynajmniej kilkanaście osób od respiratora, co więcej, doprowadzić je do takiego stanu sprawności, że wróciły do domu o własnych siłach. Jeżeli chodzi o pacjentów w stanie wegetatywnym, mieliśmy przypadki, kiedy powrócił u nich odruch połykania i mogli zacząć samodzielnie jeść. Ci, którzy leżeli zaczęli siadać na wózek, a ci, którzy byli przykuci do wózka zaczęli samodzielnie chodzić. Takich przypadków jest jednak niewiele, bo trafiają do nas głównie osoby w bardzo ciężkim stanie prosto ze szpitala.

— Za tymi mniejszymi i większymi sukcesami kryje się wyjątkowy, kompetentny zespół pracowników...


— Nastawiamy się na kontynuację leczenia, pielęgnację oraz usprawnianie pacjentów. Mając umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia musimy spełnić wysokie wymagania zarówno co do wyposażenia placówki w sprzęt medyczny i pielęgnacyjny, jak i kwalifikacji zawodowych personelu medycznego. Nasz zespół składa się z 15 lekarzy o specjalnościach: lekarz anestezjolog, lekarz chorób wewnętrznych, lekarz neurolog, lekarz pulmonolog, lekarz rehabilitacji medycznej oraz lekarz psychiatra. Do tego mamy neurologopedę, instruktora terapii zajęciowej i psychologa. Ze względu na to, że większość naszych pacjentów jest obłożnie chora i często trafiają do naszego szpitala z odleżynami lub zakrzepicą żył — w naszym zespole mamy również lekarza chirurga. Do dyspozycji jest także kapelan, który służy pomocą duchową.

— Pielęgniarkom również nie brakuje doświadczenia.


— Muszą je mieć choćby z racji tego, że opiekują się ciężko chorymi pacjentami przez całą dobę. Także wówczas, kiedy nie ma lekarzy. Nie brakuje im również wiedzy i umiejętności, bo pracują w innych szpitalach między innymi na oddziałach intensywnej terapii czy oddziałach neurologicznych i internistycznych. Mają specjalizacje z pielęgniarstwa w dziedzinie anestezjologii i intensywnej opieki, opieki długoterminowej i paliatywnej oraz pielęgniarstwa zachowawczego. Należy wspomnieć również o opiekunkach. Każda z nich ma za sobą roczną szkołę opiekuna medycznego, a nie tylko kurs opiekunki, co czasami się spotyka. Pomagają pielęgniarkom przez całą dobę w różnych czynnościach, muszą więc mieć dużą wiedzę i umiejętności.

— Do dyspozycji macie nowoczesny sprzęt do hydroterapii kończyn, magnetoterapii, czy elektroterapii. Do tego respiratory, kardiomonitory, ssaki medyczne, rentgen i... "Cyber — Oko", które pomaga komunikować się pacjentom ze światem. Cóż to takiego?


— Mamy pacjentów w stanie wegetatywnym, z którymi nie można się komunikować. Wśród nich są jednak osoby w stanie minimalnej świadomości. Są zamknięte w niesprawnym, sparaliżowanym ciele, które nie pozwala na komunikację, ale ich umysł i świadomość funkcjonuje normalnie. Kilka lat temu naukowcy z Politechniki Gdańskiej opracowali multimedialny system do komunikacji właśnie z takimi pacjentami. Okazuje się, że można się z nimi kontaktować za pomocą źrenic, które śledzą kamery. Pacjent reaguje na obrazy wyświetlone na ekranie lub tworzy całe wyrazy i zdania.

— Leczycie, niesiecie nadzieję i do ostatnich chwil jesteście obecni przy pacjentach, którzy odchodzą... Nie jesteście zwykłym szpitalem.


— Zdarzają się sytuacje, kiedy przychodzą do nas osoby w odwiedziny i dziwią się, że mówimy do pacjentów, którzy są "nieświadomi". Nam się jednak tylko wydaje, że pacjent nie słyszy. Słuch jest ostatnim zmysłem, który zanika. My nie wiemy, na ile osoba będąca w śpiączce nas rozumie, ale słyszy. Kiedy więc wchodzimy na salę witamy się z nią, pytamy się, jak minęła noc, mówimy, jakie badania chcemy przeprowadzić, że może zaboleć. Trzymamy ją za rękę. Wówczas na pewno czuje się bezpieczniej. Bardzo ważna jest empatia, umiejętność wczucia się w sytuację pacjenta. To wszystko jest istotne w opiece paliatywnej.

— Śledząc pani CV można powiedzieć, że to nie przypadek, że pani jest akurat tutaj... Pierwsza pielęgniarka w Polsce, która napisała pracę magisterską na temat opieki długoterminowej, działalność w stowarzyszeniu „Niebieski Parasol”, praca w Warmińsko-Mazurskim Centrum Zdrowia Publicznego w dziale rejestru i kontroli ZOZ-ów. Pielęgniarka specjalistka w dziedzinie opieki długoterminowej. Aktualnie robi pani specjalizację z pielęgniarstwa geriatrycznego. Całkiem nieźle.


— Wszystko to, co pan wyliczył jest bez wątpienia ważne. Przede wszystkim jednak kocham to, co robię i mam poczucie, że jestem tu, gdzie powinnam być w swoim życiu zawodowym.

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB