Zmienne tętno Meli Koteluk

Do niedawna fastrygowała, potem zdecydowała się na „Migracje”, a teraz proponuje nam zmienne tętno. Mela Koteluk jest artystką awangardową, której styl muzyczny przyciąga rzesze fanów. Teraz proponuje pełną nostalgii muzyczną podróż i trasę-klamrę, czyli „Zmienne tętno” zamykającą „Migracje” po dwóch latach od premiery tego albumu. To nowe aranżacje dobrze znanych utworów. Inspiruje wielu, a co fascynuje ją samą?

— Są to przeróżne rzeczy, ludzie, sytuacje. Choć widzenie się zmienia z każdym rokiem życia, to stan zachwytu jest niesamowicie cenny, to budulec człowieka. Nie postrzegam tego jako umiejętności, lecz jako dar, choćby nie wiadomo jak miałoby to zabrzmieć, tak sądzę.
W czasie jednej z moich podróży spałam pod namiotem w albańskich górach. Wieczorem, okoliczny pasterz przyniósł nam na kolację wielki kosz chleba, smażone papryki i ser. Ilość jak dla wielkiej rodziny. Wzrusza i zachwyca hojność napotykanych ludzi — opowiada Mela Koteluk.