Na chodnikach, trawnikach, skwerkach. Psie odchody rosną w zastraszającym tempie. Właścicielu psa! Nie udawaj, że problemu nie ma. To kupa wstydu!
— Czym się różni gówność gówna psiego od gówna ludzkiego? A jak ja bym tak zaczął walić kupy po trawnikach, w piaskownicach i podcieniach, arkadach, sadzać stolce na betonach, chodnikach, srać na skwerach? Muszę kupić wiatrówkę! — znacie? Wielu pewnie tak. Tak właśnie mówił Adam Miauczyński, bohater kultowego „Dnia świra”.
Chcecie sprawić, co tak przerażało pana Adasia? Zapraszamy na spacer. Olsztyniacy każdego dnia zastanawiają się, jak przejść, by nie wdepnąć w psią kupę.
— Oj, nie — słyszymy, kiedy mijamy małżeństwo w okolicach ulicy Warszawskiej. Okrzyk nie był nieuzasadniony. Kobieta właśnie niechcący wdepnęła w psią kupę.
— Mówi się, że to na szczęście, ale to prawdziwa plaga — wzdycha zniechęcona pani Teresa. — Chodzę ostrożnie, ale przecież nie można iść ciągle wpatrując się w chodnik. W końcu dochodzi do tego, że po powrocie do domu muszę szorować buty. Mało kiedy widzę tutaj właścicieli psów, którzy mają ze sobą woreczki.
Chcecie sprawić, co tak przerażało pana Adasia? Zapraszamy na spacer. Olsztyniacy każdego dnia zastanawiają się, jak przejść, by nie wdepnąć w psią kupę.
— Oj, nie — słyszymy, kiedy mijamy małżeństwo w okolicach ulicy Warszawskiej. Okrzyk nie był nieuzasadniony. Kobieta właśnie niechcący wdepnęła w psią kupę.
— Mówi się, że to na szczęście, ale to prawdziwa plaga — wzdycha zniechęcona pani Teresa. — Chodzę ostrożnie, ale przecież nie można iść ciągle wpatrując się w chodnik. W końcu dochodzi do tego, że po powrocie do domu muszę szorować buty. Mało kiedy widzę tutaj właścicieli psów, którzy mają ze sobą woreczki.
To nie tylko problem centrum. Temat jest bliski również mieszkańcom Gutkowa. Kiedy przyjeżdżamy w okolice bloków przy ulicy Żurawiej natychmiast można zauważyć, że toczy się tutaj nierówna walka pomiędzy pieszymi, a właścicielami czworonogów. Jeden z psiaków właśnie zostawił niespodziankę pod jednym z sąsiadujących z blokami domków jednorodzinnych. Właścicielka psa widząc nasze zdumione spojrzenie spuszcza wzrok, ale nie reaguje. Próbujemy ją zaczepić.
— A ma pani woreczek? Zostawić to tak komuś na trawniku to chyba wstyd — pytam.
— A odczep się pani — odpowiada, odwraca się na pięcie i znika za zakrętem.
Za chwilę spotykamy mężczyznę z psem.
— Pani, to bzdura. Na woreczki mnie stać, choćby nie było ich w pobliżu skąd wziąć — stwierdza zdenerwowany. — I co mam je wrzucać do normalnego kosza? A później ktoś będzie w tym grzebał.
Wyprowadzamy pana z błędu. Na sortownię trafiają jedynie śmieci segregowane, a nie te, które są wrzucane do koszy na chodnikach. O zdanie pytamy również specjalistów.
— Nie ma żadnych przeszkód, by woreczki w których znajdują się psie odchody wyrzucać do pojemników na śmieci, które stoją w parkach czy na chodnikach — wyjaśnia Małgorzata Przestrzelska, kierownik sekcji higieny komunalnej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. — A gdzie wyrzucamy jednorazowe pieluchy niemowlęce? — pyta retorycznie.
— Woreczki po prostu kupuję w sklepie zoologicznym — tłumaczy z kolei Sylwia Krzemińska, właścicielka 4,5-letniej Pestki, która spaceruje na łące w okolicy bloków przy ulicy Żurawiej. — A trasę wybieram tak, żeby mieć gdzie go wrzucić. Wcześniej mieszkałam na Podgrodziu i tam nie było problemów, bo podajników z woreczkami i koszy było pod dostatkiem.
— A ma pani woreczek? Zostawić to tak komuś na trawniku to chyba wstyd — pytam.
— A odczep się pani — odpowiada, odwraca się na pięcie i znika za zakrętem.
Za chwilę spotykamy mężczyznę z psem.
— Pani, to bzdura. Na woreczki mnie stać, choćby nie było ich w pobliżu skąd wziąć — stwierdza zdenerwowany. — I co mam je wrzucać do normalnego kosza? A później ktoś będzie w tym grzebał.
Wyprowadzamy pana z błędu. Na sortownię trafiają jedynie śmieci segregowane, a nie te, które są wrzucane do koszy na chodnikach. O zdanie pytamy również specjalistów.
— Nie ma żadnych przeszkód, by woreczki w których znajdują się psie odchody wyrzucać do pojemników na śmieci, które stoją w parkach czy na chodnikach — wyjaśnia Małgorzata Przestrzelska, kierownik sekcji higieny komunalnej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. — A gdzie wyrzucamy jednorazowe pieluchy niemowlęce? — pyta retorycznie.
— Woreczki po prostu kupuję w sklepie zoologicznym — tłumaczy z kolei Sylwia Krzemińska, właścicielka 4,5-letniej Pestki, która spaceruje na łące w okolicy bloków przy ulicy Żurawiej. — A trasę wybieram tak, żeby mieć gdzie go wrzucić. Wcześniej mieszkałam na Podgrodziu i tam nie było problemów, bo podajników z woreczkami i koszy było pod dostatkiem.
A co na to władze osiedla?
— Często spaceruję nad jeziorem i nie zauważyłem tam żadnego pojemnika z woreczkami — zauważa Ryszard Lasmanowicz, przewodniczący rady osiedla. — Nikt z mieszkańców nie zgłaszał nam też wcześniej tego problemu. Zapiszę sobie w kalendarzu i omówimy ten temat w czasie najbliższego spotkania rady osiedla. Może rzeczywiście dobrym pomysłem jest to, żeby woreczki można było wziąć np. ze sklepu?
To dobry pomysł, bo do Olsztyna ma trafić w połowie marca ponad 550 tysięcy sztuk darmowych woreczków.
— Woreczki umieszczamy głównie w dystrybutorach. Jest ich 85 w mieście. Są zlokalizowane w miejscach, gdzie najczęściej można spotkać mieszkańców wyprowadzających psy na spacer. Nie mam konkretnych lokalizacji, ale są to m.in. parki: Kusocińskiego, Centralny, Podzamcze, okolice Jeziora Długiego, czy większe skwery na olsztyńskich osiedlach — wylicza Paweł Pliszka, rzecznik Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu w Olsztynie. — Można je jeszcze uzyskać w straży miejskiej, niektórych sklepach Społem, czy sklepach zoologicznych. Jednak w ten sposób dystrybuujemy ich mniej niż kilka lat temu. Oczywiście wynika to z faktu, że ustawione zostały specjalne pojemniki na woreczki. Niemniej należy pamiętać, że obowiązkiem właściciela psa jest sprzątanie po nim, a tym samym zapewnienie sobie odpowiedniego wyposażenia. To, że gmina Olsztyn dostarczając woreczki wspiera mieszkańców posiadających zwierzęta domowe, nie oznacza, że jest to jej obowiązkiem. Nie nakazuje tego żadna ustawa. Nawet jeżeli podczas spaceru z psem trafimy na pusty dystrybutor, nie zwalania to właściciela z obowiązku posprzątania po czworonogu.
W 2016 roku strażnicy miejscy podjęli 111 interwencji w stosunku do właścicieli psów, którzy nie sprzątali po swoich pupilach (w tym 47 pouczeń, 60 mandatów oraz skierowano cztery wnioski o ukaranie do sądu). W 2015 roku takich interwencji było 134 (w tym 71 pouczeń, 60 mandatów oraz skierowano 3 wnioski do sądu). Straż miejska zgodnie z obowiązującymi przepisami może ukarać osobę, która nie sprząta po psie mandatem w wysokości od 20 do 500 złotych, może zastosować pouczenie lub skierować wniosek o ukaranie do sądu.
Jeśli nie mandaty, co może być batem na niezdyscyplinowanych właścicieli czworonogów? Niektóre miasta w Polsce biorą przykład z rozwiązania zastosowanego w Torbay, gdzie mieści się popularny w Wielkiej Brytanii ośrodek turystyczny. W miejskich autobusach zawisły plakaty z dzieckiem ubrudzonym i bawiącym się psią kupą. Z wymownym hasłem: „Children will put anything in their mouth” (Dzieci do ust włożą cokolwiek).
Kajot
— Często spaceruję nad jeziorem i nie zauważyłem tam żadnego pojemnika z woreczkami — zauważa Ryszard Lasmanowicz, przewodniczący rady osiedla. — Nikt z mieszkańców nie zgłaszał nam też wcześniej tego problemu. Zapiszę sobie w kalendarzu i omówimy ten temat w czasie najbliższego spotkania rady osiedla. Może rzeczywiście dobrym pomysłem jest to, żeby woreczki można było wziąć np. ze sklepu?
To dobry pomysł, bo do Olsztyna ma trafić w połowie marca ponad 550 tysięcy sztuk darmowych woreczków.
— Woreczki umieszczamy głównie w dystrybutorach. Jest ich 85 w mieście. Są zlokalizowane w miejscach, gdzie najczęściej można spotkać mieszkańców wyprowadzających psy na spacer. Nie mam konkretnych lokalizacji, ale są to m.in. parki: Kusocińskiego, Centralny, Podzamcze, okolice Jeziora Długiego, czy większe skwery na olsztyńskich osiedlach — wylicza Paweł Pliszka, rzecznik Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu w Olsztynie. — Można je jeszcze uzyskać w straży miejskiej, niektórych sklepach Społem, czy sklepach zoologicznych. Jednak w ten sposób dystrybuujemy ich mniej niż kilka lat temu. Oczywiście wynika to z faktu, że ustawione zostały specjalne pojemniki na woreczki. Niemniej należy pamiętać, że obowiązkiem właściciela psa jest sprzątanie po nim, a tym samym zapewnienie sobie odpowiedniego wyposażenia. To, że gmina Olsztyn dostarczając woreczki wspiera mieszkańców posiadających zwierzęta domowe, nie oznacza, że jest to jej obowiązkiem. Nie nakazuje tego żadna ustawa. Nawet jeżeli podczas spaceru z psem trafimy na pusty dystrybutor, nie zwalania to właściciela z obowiązku posprzątania po czworonogu.
W 2016 roku strażnicy miejscy podjęli 111 interwencji w stosunku do właścicieli psów, którzy nie sprzątali po swoich pupilach (w tym 47 pouczeń, 60 mandatów oraz skierowano cztery wnioski o ukaranie do sądu). W 2015 roku takich interwencji było 134 (w tym 71 pouczeń, 60 mandatów oraz skierowano 3 wnioski do sądu). Straż miejska zgodnie z obowiązującymi przepisami może ukarać osobę, która nie sprząta po psie mandatem w wysokości od 20 do 500 złotych, może zastosować pouczenie lub skierować wniosek o ukaranie do sądu.
Jeśli nie mandaty, co może być batem na niezdyscyplinowanych właścicieli czworonogów? Niektóre miasta w Polsce biorą przykład z rozwiązania zastosowanego w Torbay, gdzie mieści się popularny w Wielkiej Brytanii ośrodek turystyczny. W miejskich autobusach zawisły plakaty z dzieckiem ubrudzonym i bawiącym się psią kupą. Z wymownym hasłem: „Children will put anything in their mouth” (Dzieci do ust włożą cokolwiek).
Kajot
A wy macie pomysł jak rozwiązać pieski problem? Komentujcie na naszolsztyniak.pl i na naszym profilu facebookowym
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
Niektóre kraje znalazły rozwiązanie #2207636 | 31.6.*.* 23 mar 2017 13:53
Wszystkie psy obowiązkowo zarejestrować pod groźbą kary; pobrać ich DNA. Znalezioną "bezpańską" kupkę poddać analizie DNA i ustalić właściciela. Następnie ukarać. Z samych kar będzie na sprzątanie i opłaty za badania laboratoryjne, a może i na 500+, bo w narodzie brudasów nie brakuje.
! odpowiedz na ten komentarz