Eko znaczy mądrze, zdrowo i naturalnie. Ekorodzicielstwo ma ogromną wartość i od lat przekonuje do niego Reni Jusis, wokalistka, a prywatnie mama Teofila i Gai.
— Ekologia a macierzyństwo. Jak wiele je łączy i kiedy to pani odkryła?
— Ponad 10 lat temu zgłosiła się do mnie WWF (Światowa Organizacja Ekologiczna), z pytaniem czy chciałabym oddać próbkę swojej krwi do badań na obecność toksycznych substancji chemicznych. To była akcja „Detoks” prowadzona przez tę organizację. Po upływie pół roku badań i procedur, opublikowano ich wyniki i okazało się, że w mojej krwi występują toksyczne, często syntetyczne substancje chemiczne, które w ogóle nie występują w naturze. Wtedy zaczęłam interesować się ekologią i ochroną środowiska. Zaczęłam angażować się w różne akcje, zostałam honorowym członkiem WWF. Prawdziwym przełomem było urodzenie moich dzieci. Dopóki nie zostałam mamą, nie zdawałam sobie sprawy, że macierzyństwo jest również taką przestrzenią, w której można starać się żyć ekologicznie. Na przykład zmienić dietę na zdrowszą. Do zmiany dochodzi się różnymi drogami. Na przykład kobiety w ciąży zaczynają zdrowo się odżywiać. Szukają żywności ekologicznej, dostawców żywności eko do domu, produktów od rolników ekologicznych. Inne mamy zaczynają nosić niemowlęta w chuście.
— Czasem jednak przestawienie się na eko ma zupełnie inne powody, na przykład może to być choroba dziecka.
— Rzeczywiście, do ekologicznego stylu życia skłaniają nas często problemy zdrowotne. Rodzice dzieci z alergiami, nietolerancją pokarmową czy atopowym zapaleniem skóry sami zaczynają interesować się ekologiczną żywnością i naturalnymi środkami do prania czy czyszczenia domu. Starają się ograniczyć oddziaływanie toksycznych substancji, by nie szkodzić dziecku.
— A co panią, osobiście, skłoniło do ekorodzicielstwa?
— Mam to szczęście, że jestem córką leśnika. Był nim mój tata, ale również i dziadek. Kontakt z naturą już od dzieciństwa był czymś codziennym. Mama jest związana z gastronomią i ceni zdrowy styl odżywiania. Ekorodzicielstwo więc nie do końca jest moją zasługą, bo wszystko to wyniosłam z domu. Mam też potrzebę, by przekazywać tę tradycję dalej. Na początku wynikało to z mojej potrzeby poszanowania środowiska, ale również chęci wspierania odporności i budowania zdrowia moich dzieci. Wychodzę z założenia, że dzisiejsze środowisko nie sprzyja nam, jeśli chodzi o zdrowe życie. Mamy zanieczyszczone powietrze, co potwierdza nasza walka ze smogiem. Korzystamy z coraz bardziej przetworzonej żywności, bo nie mamy czasu aby samemu gotować. To nie są sprzyjające warunki do wychowywania dzieci. Musimy włożyć o wiele więcej pracy, jeśli chcemy by nasze dzieci były zdrowe, odporne i każdego dnia stawiały czoła tak zanieczyszczonemu środowisku.
— Ekorodzicielstwo wymaga wyrzeczeń?
— Nie nazywam tego wyrzeczeniami. Myślę, że wymaga zaangażowania. Niektórzy mówią, że jest drogie. Chyba najbardziej kosztowny jest zakup żywności ekologicznej. Ona jest naprawdę dużo droższa. Oszczędności można znaleźć w innych przestrzeniach. Postawić na ekologiczne środki czystości. Przestawić się na recykling i upcykling, czyli przetwarzanie rzeczy używanych. Oszczędzać energię i wodę. Dzięki temu można wygospodarować oszczędności, które potem przeznaczymy na żywność ekologiczną. Jest wiele inspiracji, w jaki sposób żyć ekonomicznie i ekologicznie. Wiele takich inspiracji zamieściłam na mojej stronie ekomama.pl. Zdaję sobie sprawę, że nasze społeczeństwo nie należy do najbardziej zamożnych i często padają zarzuty, że zdrowy styl życia jest tylko dla wybranych. Dlatego też napisałam „Poradnik dla zielonych rodziców”, w którym starałam się walczyć z mitem, że ekologicznie to drogo. Podajemy w książce konkretne przykłady naszych znajomych, którzy starają się budować na przykład domy w sposób ekologiczny, bo daje to ekonomiczne korzyści, ale też takie budynki są dużo zdrowsze. Od chwili, kiedy zostałam mamą minęło już siedem lat. I mogę powiedzieć, że macierzyństwo daje wielkie pole do popisu wszystkim tym, którzy chcą żyć w zgodzie z naturą. Wiele też od tego momentu zmieniło się na lepsze. Polskie społeczeństwo jest coraz bardziej świadome, i wymagające. Dowody widzę na każdym kroku. W prawie każdym sklepie można już dziś kupić jajka zerówki. Na wielu półkach widać kaszę jaglaną i zaczynają ją doceniać nawet mężczyźni. Wykonano dużo pracy, chociażby przez mamy, które dzielą się inspiracjami i starają się szukać sposobów na to, by żyć na co dzień zdrowiej.
— Coraz więcej mam używa pieluch tetrowych, szuka ekologicznych środków do prania.
— Są pieluchy ekologiczne, które są wykonane z bardzo naturalnych materiałów, np. z bambusa, nie uczulają dzieci. Są również pieluchy jednorazowe np. z kukurydzy, które w przeciwieństwie do sztucznych pieluch rozkładają się kilkadziesiąt lat, a nie kilkaset. Daje do myślenia, kiedy dowiemy się, że taka pielucha wykonana z tworzyw sztucznych, czy plastikowa butelka albo worek potrafi rozkładać nawet 500 lat. I że kolejne pokolenia będą zmagać się z górą śmieci. Po oceanach już pływają góry plastikowych śmieci, które potem zjadają zwierzęta i umierają w cierpieniach. Musimy szukać rozwiązań, by nasze wnuki nie zastały scenerii śmieci zamiast otaczającej nas przyrody.
— Duża tutaj też rola rodziców?
— Jak najbardziej. Ważna jest edukacja w przedszkolach i szkołach, ale ogromne znaczenie mają nasze codzienne zwyczaje. Czy czy segregujemy śmieci, czy sprzątamy po sobie w lesie. Staram się pokazywać dzieciom, inspirować je do życia w zgodzie z naturą. Najchętniej wyjeżdżam z dziećmi z dala od miejskiego zgiełku, do głuszy. Wokół nas jest las, czas spędzamy obserwując zwierzęta. Cieszę się, że wraca znów zainteresowanie biwakowaniem, survivalem - czyli sztuką przetrwania w lesie. To najprostsza i najpełniejsza forma kontaktu z naturą, która może nas wiele nauczyć. Myślę, że życie eko jest satysfakcjonujące dla nas. Szanujemy naturę, tak jak drugiego człowieka. Jesteśmy szczerzy wobec siebie.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez