Piątek, 22 listopada 2024

Kulturka miała w psim życiu szczęście

2017-04-19 12:00:00 (ost. akt: 2017-04-19 13:00:32)

Autor zdjęcia: Wu-ka

Podziel się:

Kulturka, psi mieszaniec, ma to szczęście, że przygarnęli ją pracownicy domu kultury w Biskupcu. Dysponuje własną, ocieplaną budą, jest zadbana.

— Jest skundlony, brązowej maści. Nie miał obróżki ani jakiegokolwiek znaku, że jest psem domowym. Łaził za mną po Placu Wolności, a kiedy dałem mu kanapkę, nie odstępował mnie o krok. Zatrzymałem go, chociaż mam już jednego. Ale inni przechodzili obok zwierzaka obojętnie — tyle mieszkaniec Biskupca, który do nas zadzwonił po artykule, w którym poruszyliśmy psi problem. To problem nie tylko Biskupca, ale chyba wszystkich gmin, w tym okolicznych. Na serwisach internetowych pełno jest informacji o bezdomnych zwierzakach, o poszukiwaniu dla nich właściciela. Oto kolejny przykład, również biskupiecki, z Internetu: „Biszkoptowy pies z ostatniej interwencji ma się nieco lepiej”. I apel, akcja Polska dla Zwierząt: „Przygarnij psa lub kociaka z Biskupca lub okolic”.

Ani się spostrzeżemy, jak nadejdzie sezon urlopowy, a wraz nim narastający psi problem. Są właściciele, którzy wyjeżdżając na wakacje zapominają, że pies jest największym przyjacielem człowieka, wywożą go w nieznane i zostawiają. Tak było osiem lat temu prawdopodobnie ze wspomnianą Kulturką. Przywiozła ją dziewięć lat temu straż miejska.
Potem psa przygarnięto w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego. Pośrednikiem pomiędzy ZDZ a biskupieckim domem kultury stała się Halina Janicka, mieszkanka Biskupca. Do biskupieckiego domu kultury pies przybył razem z przygotowaną dla niego budą. Tu niespodzianka, Kulturka urodziła ośmioro szczeniąt. Kiedy podrosły, zostały oddane do adopcji, a psia matka została wysterylizowana. Buda stoi na ogrodzonej posesji, żeby suka nie miała kontaktu z dziećmi, które przychodzą na zajęcia do domu kultury. Wszyscy składają się na pokarm, pomagają też w jej utrzymaniu okoliczni sąsiedzi oraz doktor Anna Giżewska. Przynoszą też dla suki psie smakołyki dzieci.
— Jest bardzo przyjacielska i ufna — mówi Andrzej Staszak, pracownik Centrum Kultury, Sportu i Turystyki, bo taka jest pełna nazwa tej instytucji. — W najbliższy poniedziałek idzie do strzyżenia, a koszty pokrywamy my. Strzyżenie jest o tej porze roku niezbędne, bo zawsze gubi masę sierści.
Kiedy zaglądam do Centrum Kultury Sportu i Turystyki, Kulturka wita mnie machaniem ogona. Obojętnie jaka na dworze pogoda, ona zawsze w dobrym humorze.

Fot. Władysław Katarzyński

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB