W Olsztynie nagrywali jedną z ich płyt — „Anno Domini High Definition”. Teraz rozpoczynają przełomową trasę w swojej karierze. O snach i planach mówi Mariusz Duda z zespołu Riverside. Ich koncert dziś, 20 kwietnia, o godz. 20 w Nowym Andergrancie.
— Pamiętasz swój ostatni sen?
— Ostatnio miewam bezsenne noce i trochę z tym walczę. I tak naprawdę cieszę się, kiedy nic mi się nie przyśni, bo to oznacza, że spałem mocno. Ostatni sen, jaki miałem, był związany ze spadaniem. Mam nadzieję, że w rzeczywistości będzie miał zupełnie odwrotne znaczenie.
— Długo dojrzewaliście do spisania biografii „Sen w wysokiej rozdzielczości”?
— Nasza biografia powstawała dwa lata. Dojrzeliśmy do tego, kiedy ktoś nam uzmysłowił, że życie jest kruche i w każdym jego momencie może się coś wydarzyć. Skorzystaliśmy z okazji i dziś wiem, że to była bardzo dobra decyzja. Dzięki temu, że zdecydowaliśmy się na napisanie biografii w 2014 roku, mogliśmy zachować słowa Piotra Grudzińskiego (gitarzysta zespołu zmarł w 2016 roku mając zaledwie 40 lat - red.). Książka stała się też podsumowaniem naszej twórczości i naszej 15-letniej historii. Dobrze więc, że do tego doszło.
— Czy ostatni album zespołu — „Eye of the Soundscape” jest też podsumowaniem?
— Zasadniczo gramy muzykę rockową, ale jesteśmy określani jako zespół rocka progresywnego. Ale dla nas określenie „progresywny” ma szersze znaczenie. Oznacza — postępowy, łamiący bariery, przekraczający granice muzyczne, ale zachowując określony styl. Styl Riverside. Pokazujemy, że Riverside ma szersze horyzonty muzyczne niż progresywny rock czy metal. Możemy nagrać ostry rockowy album, a potem ambientowy. Zawsze byliśmy otwarci na nowe kierunki. Chcieliśmy przedstawić ten materiał osobom, które nie znają nas w takiej formie.
— Poprowadzicie publiczność za horyzont?
— Mamy nadzieję, że publiczność będzie z nami, kiedy będziemy chcieli dotrzeć tam, gdzie jest to nieosiągalne. Zagramy z naszym przyjacielem Maciejem Mellerem, gitarzystą, dzięki któremu nasza muzyka zabrzmi tak, jak powinna, nie tylko dlatego, że jest bardzo dobrym muzykiem, ale przede wszystkim dlatego, że ma w sobie skromność i pokorę, która na scenie zawsze była dla nas niezwykle ważna.
„Towards The Blue Horizon Tour” – pierwsza po dłuższej przerwie trasa Riverside, która wystartuje już 20 kwietnia w Olsztynie i obejmie 9 koncertów w Polsce i 19 na Zachodzie.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez