Ulica Dobra jest jedną z najkrótszych dróg osiedla Mazurskiego. Tak krótką, że zamieszkało przy niej dwanaście rodzin. Co wyróżnia ją spośród innych w mieście? Oryginalny bruk sprzed lat i sąsiedzkie przyjaźnie.
Co wyróżnia tę olsztyńską arterię? Przede wszystkim nazwa. Nawet wśród długoletnich mieszkańców Olsztyna wielu nigdy o niej nie słyszało. Czy przy ulicy Dobrej, zgodnie z jej nazwą panuje sprzyjający klimat? Postanowiliśmy to sprawdzić.
— Rodzice pobudowali ten dom w latach 60. A potem ja urodziłam się w Dobrym Mieście, a wychowywałam przy ulicy Dobrej — opowiada Małgorzata Dolińska, mieszkanka ulicy. — Moja mama wśród znajomych i sąsiadów zawsze uznawana była za dobrego człowieka. To ona przekazała mi motto życiowe, które teraz zawsze powtarzam synowi — „Najważniejsze, by być dobrym człowiekiem".
Domownicy na gorąco tworzą też hasło reklamujące miejsce ich życia: „Dobra to dobra ulica. Po prostu”.
Domownicy na gorąco tworzą też hasło reklamujące miejsce ich życia: „Dobra to dobra ulica. Po prostu”.
— To jedna z nielicznych uliczek w Olsztynie, gdzie zachował się bruk — dodaje pani Małgorzata. — Kiedyś pojawił się pomysł, żeby w końcu zwrócić się do miasta, by wyremontowało drogę, ale mój sąsiad natychmiast odpowiedział, że nie chce. Ten bruk zapewnia nam spokój. Nikt nie może się tutaj autem rozpędzić, bo to niemożliwe. Są z tego korzyści. Kiedy mamy upały, bruk nie nagrzewa się tak jak asfalt — stwierdza.
Każdy z mieszkańców ma własne historie. Pani Małgorzata z sentymentem wspomina wypady do miasta, kiedy uczyła się w liceum przy ulicy Małłków.
— Osiedle Mazurskie było wtedy jeszcze Kolonią Mazurską, a do miasta jeździło się trolejbusem — czwórką — wspomina pani Małgorzata. — Nasz dom znajdował się wśród pól, bo zabudowa Olsztyna kończyła się na wysokości dzisiejszej jednostki przy ulicy Pstrowskiego.
Każdy z mieszkańców ma własne historie. Pani Małgorzata z sentymentem wspomina wypady do miasta, kiedy uczyła się w liceum przy ulicy Małłków.
— Osiedle Mazurskie było wtedy jeszcze Kolonią Mazurską, a do miasta jeździło się trolejbusem — czwórką — wspomina pani Małgorzata. — Nasz dom znajdował się wśród pól, bo zabudowa Olsztyna kończyła się na wysokości dzisiejszej jednostki przy ulicy Pstrowskiego.
Tutaj dzieci mogły wybiegać się we własnych ogrodach, w których do dziś rosną jabłonie, grusze, a warzywa na obiad zrywało się prosto z grządki. Dziś miejsce dawnych mieszkańców zajmują młode rodziny. Domy też wyglądają inaczej. Nowi zaczynają je remontować, rozbudowywać.
— Nie wszyscy się wyprowadzają. Po śmierci moich rodziców zostaliśmy przy ulicy Dobrej. Z nielicznymi, którzy tutaj mieszkają od początku. Bardzo dobrze się znamy — dodaje pani Małgorzata. — Jeśli ktoś wyjedzie wiem, że możemy czuć się bezpiecznie. Przyznaję, że przez moment zastanawiałam się, czy nie sprzedać domu, nie wyprowadzić się w inne miejsce. Zwyciężył jednak sentyment. Chyba miałabym złamane serce, gdybym zobaczyła w naszym domu obcych ludzi.
— Nie wszyscy się wyprowadzają. Po śmierci moich rodziców zostaliśmy przy ulicy Dobrej. Z nielicznymi, którzy tutaj mieszkają od początku. Bardzo dobrze się znamy — dodaje pani Małgorzata. — Jeśli ktoś wyjedzie wiem, że możemy czuć się bezpiecznie. Przyznaję, że przez moment zastanawiałam się, czy nie sprzedać domu, nie wyprowadzić się w inne miejsce. Zwyciężył jednak sentyment. Chyba miałabym złamane serce, gdybym zobaczyła w naszym domu obcych ludzi.
Przy ulicy Dobrej mieszkają rodziny wielopokoleniowe. Na przykład Latuskowie. W rozbudowanym domu zamieszkują dziadkowie, syn oraz wnuczek z rodzinami.
— To, że mieszkamy tutaj to zasługa męża. Kiedy powstawała przed laty spółdzielnia, zapisał się i w ten sposób zaczęliśmy się tutaj budować — opowiada Krystyna Latusek. — Początki budowy były okropne. Ciężko było. Powiedziałam wtedy mężowi: „Po coś żeś mnie tutaj przyprowadził, z centrum miasta”. Było daleko do sklepów, miasta. A dziś wiem, że nie zamieniłabym tego miejsca na inne.
Tutaj wychowali się trzej synowie państwa Latusków: Arkadiusz, Krzysztof i Mariusz. Każdy z nich tutaj zakładał rodziny, a potem ruszał w świat. Dziś w domu został Krzysztof. Mieszka też wnuczek Artur z rodziną.
— Oczywiście, że dobrze się tutaj mieszka. Domy się zmieniają, ale ulica wciąż ta sama — ocenia Artur Latusek. — Wszędzie jest tutaj blisko. Czy mam daleko do pracy? Nie. Można powiedzieć, że widzę ją z okna, bo pracuję w Michelinie — stwierdza.
— Tutaj jest bardzo spokojnie — wtrąca żona pana Artura — Marlena.
Kiedy pytamy, czy ulica powinna się zmienić, pani Krystyna ripostuje, że powinni im w końcu wyremontować ulicę. Ale szybko spotyka się z protestem pozostałych członków rodziny.
Pani Krystyna Latusek 3 sierpnia skończyła 80 lat. Cała rodzina świętowała oczywiście przy ulicy Dobrej. Z Niemiec przyjechał syn Arkadiusz z rodziną.
— Czego życzyłabym sobie z okazji urodzin? Zdrowia, tylko zdrowia — odpowiada na nasze pytanie. — Oboje z mężem schorowani jesteśmy i nic nam więcej nie jest potrzebne.
Kajot
— To, że mieszkamy tutaj to zasługa męża. Kiedy powstawała przed laty spółdzielnia, zapisał się i w ten sposób zaczęliśmy się tutaj budować — opowiada Krystyna Latusek. — Początki budowy były okropne. Ciężko było. Powiedziałam wtedy mężowi: „Po coś żeś mnie tutaj przyprowadził, z centrum miasta”. Było daleko do sklepów, miasta. A dziś wiem, że nie zamieniłabym tego miejsca na inne.
Tutaj wychowali się trzej synowie państwa Latusków: Arkadiusz, Krzysztof i Mariusz. Każdy z nich tutaj zakładał rodziny, a potem ruszał w świat. Dziś w domu został Krzysztof. Mieszka też wnuczek Artur z rodziną.
— Oczywiście, że dobrze się tutaj mieszka. Domy się zmieniają, ale ulica wciąż ta sama — ocenia Artur Latusek. — Wszędzie jest tutaj blisko. Czy mam daleko do pracy? Nie. Można powiedzieć, że widzę ją z okna, bo pracuję w Michelinie — stwierdza.
— Tutaj jest bardzo spokojnie — wtrąca żona pana Artura — Marlena.
Kiedy pytamy, czy ulica powinna się zmienić, pani Krystyna ripostuje, że powinni im w końcu wyremontować ulicę. Ale szybko spotyka się z protestem pozostałych członków rodziny.
Pani Krystyna Latusek 3 sierpnia skończyła 80 lat. Cała rodzina świętowała oczywiście przy ulicy Dobrej. Z Niemiec przyjechał syn Arkadiusz z rodziną.
— Czego życzyłabym sobie z okazji urodzin? Zdrowia, tylko zdrowia — odpowiada na nasze pytanie. — Oboje z mężem schorowani jesteśmy i nic nam więcej nie jest potrzebne.
Kajot
Jeśli chcecie, żebyśmy odwiedzili waszą ulicę i opowiedzieli na łamach naszej gazety o jej historii i klimacie, napiszcie do nas na poczta@naszolsztyniak.pl
Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
ja #2302662 | 88.156.*.* 7 sie 2017 00:25
hahah o widze ze pan moderatorek sie wkurzył i wywalił mi komentarz, w ktorym napisałem ze kazdy ma swoja historie i artykuł jest z :D :D :D nieźle GO
Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! odpowiedz na ten komentarz
stara baba #2302576 | 88.156.*.* 6 sie 2017 21:01
Zastanawiam się, czy ulica Dobra jest krótsza od ulicy Krótkiej w Olsztynie.
Ocena komentarza: warty uwagi (4) ! odpowiedz na ten komentarz
wot #2302553 | 83.6.*.* 6 sie 2017 20:25
Z artykułu wnoszę, że nazwa ulicy dobrze oddaje charakter i sąsiedzką życzliwość mieszkańców tego zakątka. Gratuluję i zapewniam, że z moimi sąsiadami tworzymy także niezłą wspólnotę.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! odpowiedz na ten komentarz
zjs #2302507 | 213.216.*.* 6 sie 2017 18:47
Dobra jak dobra, ale to nie jest Osiedle Mazurskie a Kolonia Mazurska. Osiedlem to nazwali komuchy.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
zielu-mistrzu #2302349 | 88.156.*.* 6 sie 2017 12:48
I w dodatku sąsiedzi są bardzo wyrozumiali. Jeden z mieszkańców Dobrej, jak układał chodnik przy domu, to pozwolił ekipie do 24tej w środku tygodnia pracować i betoniarką hałasować na całe osiedle. Tacy sąsiedzi to Skarb.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) ! odpowiedz na ten komentarz