Taki sprzęt do diagnostyki i leczenia raka płuc w całym województwie posiadamy tylko my — nie kryją dumy Grzegorz Kulesza i Rafał Szynkarczuk, lekarze z Oddziału Klinicznego Chirurgii Klatki Piersiowej Miejskiego Szpitala Zespolonego w Olsztynie. Miejski Szpital Zespolony w Olsztynie wzbogacił się właśnie o nowy, wart prawie 2 mln złotych sprzęt do diagnostyki i leczenia chorób klatki piersiowej.
— Dlaczego ten sprzęt jest tak ważny i cenny z punktu widzenia pacjenta?
— Jesteśmy jedynym w województwie oddziałem torakochirurgii — tłumaczy dr Grzegorz Kulesza. — Tylko w naszym szpitalu operacyjnie leczymy chorych na schorzenia zdiagnozowane w obrębie klatki piersiowej. Do tej pory mieliśmy endoskopy, czyli aparaty umożliwiające doprowadzenie wziernika i światła do wnętrza oskrzeli i tym samym najmniej inwazyjne diagnozowanie i ocenę ewentualnych wewnątrz oskrzelowych zmian chorobowych — ale był to sprzęt już stary, zużył się przez te wszystkie lata.
— Jesteśmy jedynym w województwie oddziałem torakochirurgii — tłumaczy dr Grzegorz Kulesza. — Tylko w naszym szpitalu operacyjnie leczymy chorych na schorzenia zdiagnozowane w obrębie klatki piersiowej. Do tej pory mieliśmy endoskopy, czyli aparaty umożliwiające doprowadzenie wziernika i światła do wnętrza oskrzeli i tym samym najmniej inwazyjne diagnozowanie i ocenę ewentualnych wewnątrz oskrzelowych zmian chorobowych — ale był to sprzęt już stary, zużył się przez te wszystkie lata.
— Wiadomo, że postęp technologiczny w elektronice idzie bardzo szybko, a zatem ten nowy endoskop daje o wiele więcej możliwości — prezentuje dr Rafał Szynkarczuk. — Sama kamera jest o wiele mniejsza i lżejsza. Większy jest też monitor i rozdzielczość obrazu, lepszy jest procesor. Badanie jest zatem bardziej precyzyjne i daje pacjentowi nadzieję na szybszą diagnostykę i leczenie. Endoskop z niewielką sondą USG na końcu aparatu umożliwia też specjalistom ocenę ewentualnych przerzutów do węzłów chłonnych. To bardzo ważne, bo od tej oceny zależy możliwość operacji.
— Jak wygląda takie badanie?
— Wprowadzamy aparat, który jest połączeniem bronchoskopu oraz USG, i pod kontrolą ultradźwięków wykonujemy biopsję cienkoigłową podejrzanych zmian, pobierając materiał do badania cytologicznego — pokazuje mi dr Szynkarczuk. — Jest to obecnie najmniej inwazyjna metoda diagnostyki.
— Wprowadzamy aparat, który jest połączeniem bronchoskopu oraz USG, i pod kontrolą ultradźwięków wykonujemy biopsję cienkoigłową podejrzanych zmian, pobierając materiał do badania cytologicznego — pokazuje mi dr Szynkarczuk. — Jest to obecnie najmniej inwazyjna metoda diagnostyki.
— Czy pacjenci długo czekają na badanie tym endoskopem?
— Nie. W tej chwili czas oczekiwania to około dwóch tygodni. A bywa, że ten czas jest jeszcze krótszy, bo badanie typu EBUS-TBNA, czyli przezoskrzelową biopsję węzłów chłonnych pod kontrolą USG, przeprowadzaną w czasie rzeczywistym, wykonujemy nawet z dnia na dzień. Takich badań wykonujemy 3-4 tygodniowo, czyli nieco ponad 100 rocznie — mówią lekarze.
— Nie. W tej chwili czas oczekiwania to około dwóch tygodni. A bywa, że ten czas jest jeszcze krótszy, bo badanie typu EBUS-TBNA, czyli przezoskrzelową biopsję węzłów chłonnych pod kontrolą USG, przeprowadzaną w czasie rzeczywistym, wykonujemy nawet z dnia na dzień. Takich badań wykonujemy 3-4 tygodniowo, czyli nieco ponad 100 rocznie — mówią lekarze.
— A jak ogólnie wygląda sytuacja pacjentów z Warmii i Mazur jeżeli chodzi o ich zachorowalność na raka płuc. Statystyki nam rosną, spadają, są wciąż na takim samym poziomie?
— Niestety, rosną — mówi dr Kulesza. — Nasze województwo w tej kategorii jest wciąż w niechlubnej czołówce. Paradoksalnie, mimo że uważa się nasz region za zielone płuca Polski — mamy wciąż wysokie bezrobocie, a zatem i dużo biedy. Także wykluczenia społecznego. A poza tym ludzie wciąż chętnie sięgają po papierosy, najczęściej te najtańsze i najbardziej szkodliwe. No i palą byle czym w piecach, nie przejmując się, że potem wszyscy oddychamy takim zanieczyszczonym powietrzem. A guzy płuc to nowotwory kontaktowe, tzw. nabłonkowe — wynikają z drażnienia karcynogenami nabłonka dróg oskrzelowych. Zatem wszystko to, czym oddychamy — mocno wpływa na to, na co chorujemy. Może warto też podkreślić, że od kilku lat zachorowalność na raka płuca wśród mężczyzn maleje, rośnie zaś wśród kobiet, u których ten nowotwór stał się najczęstszą przyczyną zgonów z powodów onkologicznych, wyprzedzając raka sutka. Podstawowym karcynogenem stymulującym rozwój raka płuca, na który co roku w Polsce umiera prawie 23 tys. kobiet i mężczyzn, jest dym tytoniowy. Apeluję więc przy tej okazji o rzucanie palenia papierosów, dla zdrowia, urody i oszczędności. Naprawdę warto! — zachęca dr Kulesza.
— Nie bez znaczenia na te wciąż niekorzystne statystyki ma też podstawowa opieka zdrowotna — dodaje dr Szynkarczuk. — Często bowiem lekarze POZ-ów, być może nie do końca rozumiejąc problem, za wszelką cenę pragną oszczędzić na badaniach obrazowych, choćby na popularnym Rtg klatki piersiowej. Kiedyś wykonywano je właściwie rutynowo i przede wszystkim pod kątem gruźlicy, ale przy okazji ujawniały wszelkiego typu zmiany w tkance płucnej. Natomiast w tej chwili lekarze POZ-ów zlecają te badania coraz rzadziej i skutek jest taki, że pacjenci trafiają na nasz oddział często już w bardzo zaawansowanym stadium raka. A przysłowiowy rentgen płuc wart jest 14 zł — czyli mniej niż paczka średniej jakości papierosów! Oprócz tego coraz rzadziej wykonuje się Rtg klatki piersiowej w ramach rutynowych badań ludzi pracujących, często nasi pacjenci nie mieli takiego badania przez 15-20 lat!
— I to między innymi dlatego resekcyjność, czyli procent pacjentów, u których raka płuc można wyciąć zaraz po wykryciu, w Polsce wynosi ok. 16 proc., a w naszym województwie tylko 10 proc. — wyjaśnia dr Kulesza i nie kryje rozżalenia. Innymi słowy, średnio w Polsce raka płuc można usunąć u prawie dwóch na dziesięciu pacjentów, na Warmii i Mazurach tylko u jednego…
— A chirurgia i leczenie operacyjne to najlepszy sposób leczenia raka płuc — tłumaczy dr Kulesza. — Jeśli zatem pacjenta nie można wyleczyć chirurgicznie i proponuje mu się w zamian radio-, chemioterapię lub jeszcze inne metody — musimy pamiętać, że wszystkie one będą, niestety, mniej skuteczne. W określonym stadium zaawansowania, czyli w przypadku obecności przerzutów do niektórych węzłów chłonnych, co pozwala nam właśnie stwierdzić m.in. ten nowy sprzęt, leczenie operacyjne raka płuca przestaje być skuteczniejsze niż leczenie z użyciem chemio- i radioterapii. U takich pacjentów leczenie chirurgiczne musimy wykluczyć, bo staje się ono tak samo skuteczne jak leczenie chemiczne, a naraża ich na ryzyko powikłań czy ból związany z zabiegiem.
Dlatego tak ważny jest najnowocześniejszy sprzęt, który w połączeniu z krótkim czasem oczekiwania na diagnozę i — w razie potwierdzenia nowotworu — szybko podjętym leczeniem, umożliwi skuteczne leczenie raka płuc, najlepiej w jego wczesnym stadium, zanim przerzuty pojawią się w innych organach pacjenta.
— Niestety, rosną — mówi dr Kulesza. — Nasze województwo w tej kategorii jest wciąż w niechlubnej czołówce. Paradoksalnie, mimo że uważa się nasz region za zielone płuca Polski — mamy wciąż wysokie bezrobocie, a zatem i dużo biedy. Także wykluczenia społecznego. A poza tym ludzie wciąż chętnie sięgają po papierosy, najczęściej te najtańsze i najbardziej szkodliwe. No i palą byle czym w piecach, nie przejmując się, że potem wszyscy oddychamy takim zanieczyszczonym powietrzem. A guzy płuc to nowotwory kontaktowe, tzw. nabłonkowe — wynikają z drażnienia karcynogenami nabłonka dróg oskrzelowych. Zatem wszystko to, czym oddychamy — mocno wpływa na to, na co chorujemy. Może warto też podkreślić, że od kilku lat zachorowalność na raka płuca wśród mężczyzn maleje, rośnie zaś wśród kobiet, u których ten nowotwór stał się najczęstszą przyczyną zgonów z powodów onkologicznych, wyprzedzając raka sutka. Podstawowym karcynogenem stymulującym rozwój raka płuca, na który co roku w Polsce umiera prawie 23 tys. kobiet i mężczyzn, jest dym tytoniowy. Apeluję więc przy tej okazji o rzucanie palenia papierosów, dla zdrowia, urody i oszczędności. Naprawdę warto! — zachęca dr Kulesza.
— Nie bez znaczenia na te wciąż niekorzystne statystyki ma też podstawowa opieka zdrowotna — dodaje dr Szynkarczuk. — Często bowiem lekarze POZ-ów, być może nie do końca rozumiejąc problem, za wszelką cenę pragną oszczędzić na badaniach obrazowych, choćby na popularnym Rtg klatki piersiowej. Kiedyś wykonywano je właściwie rutynowo i przede wszystkim pod kątem gruźlicy, ale przy okazji ujawniały wszelkiego typu zmiany w tkance płucnej. Natomiast w tej chwili lekarze POZ-ów zlecają te badania coraz rzadziej i skutek jest taki, że pacjenci trafiają na nasz oddział często już w bardzo zaawansowanym stadium raka. A przysłowiowy rentgen płuc wart jest 14 zł — czyli mniej niż paczka średniej jakości papierosów! Oprócz tego coraz rzadziej wykonuje się Rtg klatki piersiowej w ramach rutynowych badań ludzi pracujących, często nasi pacjenci nie mieli takiego badania przez 15-20 lat!
— I to między innymi dlatego resekcyjność, czyli procent pacjentów, u których raka płuc można wyciąć zaraz po wykryciu, w Polsce wynosi ok. 16 proc., a w naszym województwie tylko 10 proc. — wyjaśnia dr Kulesza i nie kryje rozżalenia. Innymi słowy, średnio w Polsce raka płuc można usunąć u prawie dwóch na dziesięciu pacjentów, na Warmii i Mazurach tylko u jednego…
— A chirurgia i leczenie operacyjne to najlepszy sposób leczenia raka płuc — tłumaczy dr Kulesza. — Jeśli zatem pacjenta nie można wyleczyć chirurgicznie i proponuje mu się w zamian radio-, chemioterapię lub jeszcze inne metody — musimy pamiętać, że wszystkie one będą, niestety, mniej skuteczne. W określonym stadium zaawansowania, czyli w przypadku obecności przerzutów do niektórych węzłów chłonnych, co pozwala nam właśnie stwierdzić m.in. ten nowy sprzęt, leczenie operacyjne raka płuca przestaje być skuteczniejsze niż leczenie z użyciem chemio- i radioterapii. U takich pacjentów leczenie chirurgiczne musimy wykluczyć, bo staje się ono tak samo skuteczne jak leczenie chemiczne, a naraża ich na ryzyko powikłań czy ból związany z zabiegiem.
Dlatego tak ważny jest najnowocześniejszy sprzęt, który w połączeniu z krótkim czasem oczekiwania na diagnozę i — w razie potwierdzenia nowotworu — szybko podjętym leczeniem, umożliwi skuteczne leczenie raka płuc, najlepiej w jego wczesnym stadium, zanim przerzuty pojawią się w innych organach pacjenta.
— Jakie są plany na przyszłość w rozwoju torakochirurgii w szpitalu miejskim? Czy ten sprzęt to na dzień dzisiejszy najbardziej zaawansowana technologia, jaką można posiadać na oddziale torakochirurgii?
— Generalnie ten sprzęt zapewnia nam pełnię możliwości diagnostyki chorób płuc i klatki piersiowej na naprawdę najwyższym europejskim, a może i światowym poziomie — mówi dr Szynkarczuk. — Ale nie. Jest jeszcze kilka urządzeń, które z myślą o naszych pacjentach chcielibyśmy zakupić. Naszym marzeniem jest choćby zakup pleuroskopu — urządzenia, które umożliwia diagnostykę jamy opłucnej bez ogólnego znieczulania pacjenta, pod kontrolą wzroku. I znacznie skraca niektóre procedury, które dziś musimy wykonywać na bloku operacyjnym.
— Warto zaznaczyć, że akurat ten endoskop i cały właśnie kupiony sprzęt w dużym stopniu umożliwia nam rozwój naszego Oddziału i znacznie poprawia diagnostykę chorób płuc w całym regionie — mówi dr Kulesza.
— Generalnie ten sprzęt zapewnia nam pełnię możliwości diagnostyki chorób płuc i klatki piersiowej na naprawdę najwyższym europejskim, a może i światowym poziomie — mówi dr Szynkarczuk. — Ale nie. Jest jeszcze kilka urządzeń, które z myślą o naszych pacjentach chcielibyśmy zakupić. Naszym marzeniem jest choćby zakup pleuroskopu — urządzenia, które umożliwia diagnostykę jamy opłucnej bez ogólnego znieczulania pacjenta, pod kontrolą wzroku. I znacznie skraca niektóre procedury, które dziś musimy wykonywać na bloku operacyjnym.
— Warto zaznaczyć, że akurat ten endoskop i cały właśnie kupiony sprzęt w dużym stopniu umożliwia nam rozwój naszego Oddziału i znacznie poprawia diagnostykę chorób płuc w całym regionie — mówi dr Kulesza.
Sprzęt zakupiony został z Programu Leczenia i Diagnostyki Raka Płuca, który trwa już od kilkunastu lat, a sfinansowało go w całości Ministerstwo Zdrowia. Poza wspomnianymi endoskopami w obecnej edycji Programu Szpital Miejski w Olsztynie pozyskał również m.in. aparat do kriobiopsji (pobieranie fragmentów płuc bez konieczności operacji i znieczulenia ogólnego), aparat do znieczulenia oraz szereg narzędzi do operacji wideo skopowych. Cały ten sprzęt pozwoli częściej wykorzystywać techniki małoinwazyjne.