Niedziela, 18 maja 2025

Olsztyn kończy z osiedlową ekologią

2008-09-05 00:00:00

Kiedy we wszystkich miastach Polski panuje moda na ekologię, u nas się o niej zapomina. Olsztyn rezygnuje z pojemników do selektywnej zbiórki odpadów na osiedlach domków jednorodzinnych.

— Od kilku lat w szkołach nauczyciele wychowywali nam dzieci, żeby nauczyły się selektywnej zbiórki — denerwuje się Marek Gernat, przewodniczący Rady Osiedla Mazurskiego. — Teraz to wszystko pójdzie na marne. To absurd.
Władze osiedla obawiają się, że po zabraniu pojemników do selektywnej zbiórki odpadów wszystko trafi na pobliską skarpę. W ten sposób kilkuletnie starania o to, żeby na osiedlu było czysto, zostaną zaprzepaszczone. To właśnie Osiedle Mazurskie jako pierwsze w Olsztynie zaczęło organizować bezpłatne zbiórki odpadów wielkogabarytowych, a więc tapczanów, szafek, zużytych sprzętów AGD. Zamiast do lasu trafiały na wysypisko. W ciągu jednej tylko zbiórki z osiedla wywozi się 13 ton takich odpadów. Teraz wszyscy zastanawiają się, co będzie dalej.
— Wiadomo, pojemniki do selektywnej zbiórki odpadów były potrzebne — uważa Paweł Malinowski, mieszkaniec Gutkowa. — Teraz każdy będzie wszystko wyrzucał razem z normalnymi śmieciami.

Nasze drogie śmieci.
— Przyczyny likwidacji pojemników na osiedlach domków jednorodzinnych są trzy — wyjaśnia Michał Knercer, kierownik sortowni i spalarni Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi, który zajmował się pojemnikami do selektywnej zbiórki. — Po pierwsze Rada Miasta uchwaliła, że w zabudowie jednorodzinnej mieszkańcy mają prowadzić selektywną zbiórkę w workach. Po drugie zbiórka na tych osiedlach już dawno przestała być selektywna. Wyrzucany był tam m.in. gruz, zgniła trawa i zużyty sprzęt AGD. Selektywna zbiórka była prowadzona bezpłatnie. Wywożenie innych odpadów kosztuje i w związku z tym zakład zaczął ponosić straty. Po trzecie nie została uregulowana kwestia własności gruntu, na którym stały pojemniki. Będziemy spotykać się z radami osiedli, żeby znaleźć jakieś rozwiązanie.
ZGOK tłumaczy też, że prowadząc selektywną zbiórkę odpadów, za którą nie płacą mieszkańcy, nie ma możliwości technicznych ani pieniędzy na wywóz m.in. odpadów budowlanych.
— Nie rozumiem dlaczego mam płacić za głupotę innych mieszkańców — denerwuje się Robert Makowski, mieszkaniec osiedla Likusy. — Teraz mają za swoje. Tylko co ja mam robić? Wozić butelki w worku do miasta?
Mieszkańcy, którzy chcą selektywną zbiórkę odpadów pozostaje jednak rozwiązanie.
— Nasza firma proponuje specjalne worki do selektywnej zbiórki odpadów — informuje Piotr Romanowski, specjalista ds. marketingu olsztyńskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Miejskiej. — Worek kosztuje złotówkę, a odbieramy je z osiedli domków jednorodzinnych dwa razy w miesiącu. Planujemy też zniżki dla mieszkańców dbających o ekologię.
Takie rozwiązanie nie wszyscy przyjmują z entuzjazmem.
— Selektywna zbiórka do foliowych worków to prymitywne rozwiązanie, nie mówiąc o tym, że nie ma to nic wspólnego z ekologią — uważa Marek Gernat z Osiedla Mazurskiego.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.