środa, 16 lipca 2025

Złoty wiek pana Antoniego

2008-12-12 00:00:00

Antoni Łozowski urodził się 13 grudnia 100 lat temu. — Dla mnie trzynastka nie jest pechowa — twierdzi jubilat. — Co chciałem w życiu osiągnąć, udało mi się. Mam sto lat, a to raczej nie jest wiek pechowca.

— Mój dziadek to mistrz świata! — podkreśla Wojtek Łozowski, wnuk i wokalista Afromental. — Bardzo wiele mu zawdzięczam. Był dla mnie drugim tatą, bo po jego śmierci mnie wychowywał. Nauczył mnie wszystkiego, a przede wszystkim swojego entuzjazmu. Mówi, że trzeba kochać życie — każdy but, każdą pelargonię. I kocham!
— Tak, Wojtek bardziej kocha dziadka niż mnie, swoją matkę — dodaje Elżbieta Łozowska. — Ale nie dziwię się, bo to to fantastyczny człowiek. Ile w nim energii, siły i radości.
Antoni Łozowski jest ojcem Andrzeja Łozowskiego — mistrza tańca towarzyskiego.
— Zawsze kibicowałem synowi, a także wnukowi, gdy brał udział w „Tańcu z gwiazdami” — zaznacza jubilat. — Sam kiedyś też tańczyłem. Bo taniec to radość, ale nie jedyna oczywiście.
Cieszyła go też praca, a z zawodu jest krawcem.
— Wszystkie togi, w jakich chodzą profesorowie w Kortowie, wyszły spod mojej ręki! — podkreśla. — Szyłem też sztandary dla uczelni.

Po co kierownik?
Los panu Antoniemu zaserwował raz zaskakujący prezent urodzinowy — stan wojenny.
— Pamiętam ten dzień dokładnie — przyznaje Antoni Łozowski. — Byłem wtedy w sanatorium w Ciechocinku. Oglądaliśmy dziennik i dowiedzieliśmy się, co się stało. Wybuchła panika, wszyscy jak najszybciej wrócili do swoich domów. Ale nie wszyscy byli przeciwni stanowi wojennemu. Było wielu entuzjastów, a ja akurat byłem neutralny. Nigdy nie należałem do żadnej partii. Jednak stan wojenny nie był najprzyjemniejszy. To był czas wielkiej biedy. Ale czy w komunizmie było bogato? Też nic w sklepach nie było. Wchodziło się wtedy do jednego i pytało: jest mięso? Nie ma. A kierownik jest? Jest. A na jaką cholerę jest?

Dziadek z laską
Stulecie pana Antoniego to wielkie wydarzenie nie tylko dla niego samego, ale i dla najbliższych.
— Jak przygotowywaliśmy się do imprezy, mówimy dziadkowi, że kupiliśmy dwie butelki wódki — opowiada Elżbieta Łozowska. — A on: tylko dwie? Za mało!
— Dziadek ma wielkie poczucie humoru — dodaje Wojtek. — Świetnie się trzyma, bo nie pije, ale jest w doskonałej formie właśnie, bo... pije!
— Wcale nie piję wiele — podkreśla pan Antoni. — Piwa nie lubię, zawsze wolałem kieliszek wódki od kufelka. Szampana za swoje zdrowie też nie odmawiam.
— Dziadek to świetny gość — podkreśla Wojtek. — Wystąpił w pierwszym teledysku Afromental. Ubrany był w garnitur z futra, trzymał laskę i miał... dwie laski obok siebie — dziewczyny znaczy. W rytm muzyki uderzał swoją laską w pupy dziewczyn. To niesamowity człowiek i ma do wszystkiego dystans. Kiedy jeszcze miał siły, a był już po dziewięćdziesiątce, kosił nam trawnik. Słuchał walkmana i kosił. Niesamowite, prawda? Zawsze też opowiadał mi bajki. Siadał i wymyślał. Nie potrafiłem zasnąć — nawet gdy miałem trzynaście lat — gdy nie było go przy mnie. Aż wstyd, że w takim wieku zasypiałem przy dziadku. Chociaż... jaki tam wstyd! Nie każdy ma takiego dziadka! Dlatego życzę mu, by jak najdłużej był przy nas i dawał nam siłę do życia!
— Ja sobie nic nie życzę — mówi jubilat. — Wszystko co chciałem, osiągnąłem. Dzieci wyszkoliłem, przeżyłem dwie wojny, stan wojenny. Przede wszystkim przeżyłem sto lat. To mało?

Ada Romanowska
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.