Małgosia Kowalewska-Kawuza z wykształcenia jest filolożką angielską, z zamiłowania pasjonatką piękna i dobrego smaku. Prowadzi blog Lady of the house, z którego można dowiedzieć się jak stworzyć stolik kawowy czy oryginalną ramkę na zdjęcia.
— Kiedy po raz pierwszy pomyślała pani o założeniu blogu?
— To było jeszcze w liceum. Czytałam wówczas namiętnie blogi, z którymi współczesna blogosfera niewiele ma wspólnego. Były anonimowe, przez co bardzo intymne. Moim absolutnym faworytem był blog „Angel in Red”. Pamiętam, jak drukowałam teksty autorki, żeby później je czytać. Kiedyś zostawiłam jej nawet komentarz z radą, by wydała książkę. Po miesiącu odpisała i byłam tym faktem bardzo mile zaskoczona. Kilka lat później powstały moje pierwsze próby blogowania. Jednak żadna z nich nie miała szansy na przetrwanie. I tak natrafiłam na książkę Tomka Tomczyka, który w swoim poradniku dla blogerów użył bardzo motywującego zdania: „Nie wyszukuj na siłę tematyki swojego blogu, ona jest w tobie od zawsze”. Olśniło mnie. Po przeczytaniu tego jednego zdania wiedziałam już na czym się skupić. Blogi w których udaje się kogoś innego, nie mają przyszłości. Do blogowania potrzebne jest zaangażowanie i pasja. To dwie niezbędne cechy, które trzeba mieć, by go tworzyć.
— Co panią inspiruje?
— Na szczęście nie brakuje mi pomysłów. Na pomysł na wpis o Bożym Narodzeniu wpadłam w jednym z upalnych dni lipca! Moi najbliżsi już się przyzwyczaili, że zwykły spacer po lesie kończy się w naszym przypadku załadowanym po brzegi drobiazgami samochodem, z których później powstają projekty. Ciekawią mnie miejsca, ludzie, opowieści. Lubię życie, które samo w sobie jest niezwykle inspirujące.
— Na swoim blogu pisze pani, że często nie mamy czasu dostrzec piękna dnia codziennego i możliwości, które daje nam świat. Co panią napędza do działania?
— To jak teraz wygląda moje życie, spisałam sobie na kartce kilkanaście lat temu. Zawsze marzyłam o dużej rodzinie, chciałam pisać i pracować w domu. Myślę, że naszym największym problemem jest brak wiary w realizację swoich marzeń. Czasem nawet umiejętność ich sprecyzowania. Z góry zakładamy niepowodzenie i nawet nie podejmujemy prób, by nasze marzenia się spełniły. Oczywiście również mam na koncie porażki. Staram się jednak wyciągać wnioski, by niepowodzenie nie przeszkodziło mi w dążeniu do celu. Co zabawne, każde kolejne pokolenie twierdzi, że ich rodzicom było łatwiej, bo czasy były inne. Moim zdaniem czasy są wspaniałe i nikt nie miał tylu możliwości, jakie teraz oferuje nam świat. Wystarczy zakasać rękawy i działać.
— Jakie wnętrza podobają się pani najbardziej?
— Jestem córką kamieniarza. Jako mała dziewczynka jeździłam z rodzicami wybierać kamień z najdalszych zakątków świata. Mój tata oglądał bloki kamienne z każdej strony i wybierał osobiście tylko te najwyższej rangi. Ta perfekcyjność i niezgoda na ustępstwa sprawiły, że po latach jego mała firma rozwinęła się i dziś jest największym producentem kamienia w północnej Polsce. Nauczona przykładem własnych rodziców nie akceptuję półśrodków. Zarówno w architekturze, jak i we wszystkich sferach życia. Stąd też wynika moje zamiłowanie do naturalnych surowców jak drewno, kamień naturalny czy metal. Wnętrze musi mieć duszę dlatego nie jest mi bliski surowy styl nowoczesny, skłaniam się bardziej ku klasyce. Chociaż też coraz częściej odnajduję się w iście sielskich klimatach.
— Jak dziś wygląda dzień blogerki, którą doceniło jury konkursu na Blog Roku 2014?
— Pracowicie. Blog Lady of the house już dwa lata z rzędu znalazł się w pierwszej trójce najlepszych blogów w kategorii „styl życia”. To wyróżnienie z pewnością zobowiązuje. Blogowanie to wspaniałe zajęcie i wymarzony zawód. Mogę pracować z każdego miejsca na ziemi i potencjalnie mogę to robić kiedy tyko zechcę. Mogę wszystko, a nic nie muszę . W praktyce wygląda to jednak tak, że pracuję naprawdę dużo. To co czytelnicy widzą na blogu, jest jedynie częścią moich obowiązków. Współpracuję z firmami dla których realizuję przeróżne projekty, przygotowuję aranżacje do zdjęć, uczestniczę w szkoleniach, czy premierach, planuję i piszę. Najczęściej swój dzień zaczynam o siódmej rano, a kończę o trzeciej w nocy. Wciąż mam wrażenie, że coś mogłoby wyjść lepiej i że powinnam zrobić więcej. Bezustannie odkładam również moment wydania autorskiej książki i założenia własnego kanału na youtube. Doba w moim przypadku jest stanowczo zbyt krótka.
Inspirujące wpisy blogerki znajdziecie na http://www.ladyofthehouse.pl/
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez